♫ – OFF TOPIC – O instytucji Hipotecznej w Polsce



♫ – OFF TOPIC – O instytucji Hipotecznej w Polsce

Motto na dziś:
„ „Prawda jest całością. Całością zaś jest tylko taka istota, która dzięki swemu rozwojowi dochodzi do swojego ostatecznego zakończenia…”
Georg Wilhelm Friedrich Hegel (1770 – 1831)

= = = = = = = = = = = = = = = = = =

Spis treści, czyli struktura omówienia pracy doktorskiej z roku 1840 „O instytucji Hipotecznej w Polsce”

Wstęp znów nie krótki…
Opis omawianej pracy…

Osobiste wnioski i omówienie…

= 1 =
Nigdy nie było żadnych „rozbiorów Polski”! Był JEDEN „rozbiór Polski” w roku 1794, który był w istocie nowym podziałem administracyjno – prawno – hipotecznym. W nowym podziale pieniędzy brały udział Francja, Rosja Oldenburgów, Prusy, oraz Cesarstwo Rzymsko-Niemieckie wraz z papiestwem. Na „podział łupów finansowych” nie załapało się państwo Osmanów-Hausmannów-Bizantyjczyków.
O tym, że Kongres Wiedeński był w roku 1809, a także o tym, że nie było żadnej wojny Księstwa Warszawskiego z Austrią o Galicję w roku 1809.

= 2 =
Budynki świątyń greckich, rzymskich, a później „chrześcijańskich” budowano jedynie jako miejsca, gdzie zamierzano przechowywać akty prawne, testamenty, umowy i zapisy hipoteczno-notarialne.
Historia prawa hipotecznego.
O tym, że w „przedrozbiorowej Polsce”, nazywano „cerkwią” budynek gdzie przechowywano informacje hipoteczno-notarialne, które zapisywano na „ewangeliach”.
Jeszcze pomiędzy rokiem 1775 a dokładnie nam znaną datą 3.05.1791, cudzoziemiec (nie obywatel, czyli też nie Słowianin) nadal NIE MÓGŁ posiadać na terenie RP i WKL ziemi, czyli hipoteki na terenie pozamiejskim.
O tym, że prawa z roku 1768 i 1775 to początek tworzenia się „praw miejskich” na terenie RP i WKL.

= 3 =
O tym,że najwyraźniej nie istniało „rzymskie imperium”, a jedynie sieć handlowych faktorii – „emporium”. Handlowe prawo rzymskie polegało na odpracowaniu zaistniałego długu w formie czasowego „niewolnictwa kabalnego”.
Do czasów francuskiej Rewolucji nie istniały we Francji ŻADNE KSIĘGI HIPOTECZNE, a cały system francuski opierał się na „rzymskim prawie hipotecznym”, czyli „niewolnictwie kabalnym”.
O tym, że do pierwszej połowy XIX wieku, prawa w Europie były takie, że mąż jedynie zarządzał dobrami materialnymi żony. Jego dochody należały do żony, a za jego długi żona nie ponosiła żadnej odpowiedzialności.

Odskocznia nie całkiem od tematu, tylko HIPOTEZA pierwsza
Hipoteza dotyczy przyczyn Rewolucji Francuskiej

= 4 =
Udowadniamy, że „Napoleon Bonaparte” jest postacią całkowicie zmyśloną. Wprowadzony „Kodeks Francuski” uchwalony przed dojściem do władzy Napoleona wycofuje się z hipotek i na nowo wprowadza niewolnictwo kabalne. Polskie prawodawstwo sądowo-hipoteczne wyprzedza Europę i świat o jakieś 300 lat.

= 5 =
Streszczenie opisu prawodawstwa hipotecznego z omawianej książki.

Druga „hipoteza dnia”
Gdzie i jak „zniknęły” budynki polskich sądów i hipotek? A MUSIAŁY BYĆ w KAŻDYM mieście i miasteczku.
Obecne budynki kościołów miejskich, przed XIX wiekiem były miejscem gdzie odbywały się sądy i gdzie znajdowało się archiwum hipoteczno-notarialne.
„Wszechwiedzące oko” znajdujące się jeszcze na „katolickich kościołach” to nie „masoński znak”, ale symbol sądu i hipoteki. To znak nieomylności sądu i nieuchronności wypłaty długu jaki w hipotece dostrzegą wszechwiedzący urzędnicy.

Oryginalny tekst

Podsumowanie

Jako podsumowanie posumowania, w tym miejscu mój przykład.

Do momentu jak nie wprowadzono do obiegu pieniędzy (koniec XIX wieku), handlowano poprzez wzajemne „obciążanie hipotek”. Jak Państwo wiedzą z poprzednich odcinków, na przełomie XVIII i XIX wieku zaczęto próby wprowadzania monet miedzianych (np. „boratynki”), potem srebrnych (złotówki Królestwa Polskiego). Były pomysły (1829, Kankrin w Rosji), by właśnie odkryta platyna stała się „pieniądzem”. Jak pokazywałem, jeszcze w roku 1888 monety ODLEWANO!

Jest wiek XVII. Mieszkaniec Marsylii jest kupcem i handluje z partnerem z Odessy. Dysponuje kamienicą w mieście i ten jego majątek warty jest 1000 jednostek. Kupuje od partnera z Odessy za 1000 jednostek „czaju”, czyli szybkozbywalnego i dochodowego narkotyku, który może dowieźć mu „znana korporacja rzeczników” ze słynnym logo w formie siedmioramiennego świecznika. Kompania gwarantuje stałe i pewne dostawy z Odessy do Marsylii przez wąski, szeroki na 200 kroków spływ wody z Morza Czarnego do Białego, zwanego dużo później „Śródziemnym”.

M., czyli kupiec z Marsylii, zleca swojej hipotece obciążenie jej wartością = 1000 a konto zakupu towaru z Odessy. Informacja o tym dociera do Odessy i następuje wysyłka, bo na koncie hipotecznym kupca O. pojawia się dodatkowa wartość = 1000. Towar dociera do Marsylii, zostaje sprzedany a suma = 1000 likwiduje debet na hipotece. Dopiero teraz można dokonać kolejnej transakcji.

W przypadku jakiejś „katastrofy” i niedotrzymania umowy kupna-sprzedaży, kupiec O. może spowodować „zablokowanie” hipoteki M., oraz licytację jego domu, a równocześnie i dodatkowo!!!  – M. może się stać na jakiś czas „niewolnikiem kabalnym”, do momentu aż odpracuje dług względem O.

M. poskrobał się w głowę i postanowił się przenieść do Krakowa, gdzie właśnie otwarto eksterytorialną, wolną strefę ekonomiczną. Spienięża kamienicę w Marsylii, kupuje dom w Krakowie.

A tutaj, przede wszystkim nie grozi mu „rzymskie prawo kabalne”. Wpadka finansowa grozi mu jedynie utratą domu za 1000 jednostek. Do tego sądy krakowskie działają bez zarzutu, natychmiast wszystko księgują na hipotece. Do tego rozliczają hipotekę kwartalnie, więc może „zastawiając” wartość kamienicy krakowskiej (= 1000 jednostek), dokonywać trzech czy czterech transakcji miesięcznie. Musi tylko dobrze liczyć by na koniec kwartału nie powstał na koncie debet lecz nadwyżka. Towar nadal idzie z Odessy do Marsylii.

M. ma tak dobrze, że postanawia by było jeszcze lepiej!

Rozglądnął się po okolicy Strefy Ekonomicznej i odkrył, że tubylcy mają dużo gorsze warunki handlowe niż on. A mają nadwyżki różnych towarów, nie mogąc handlować przez prawo ich dyskryminujące – bo każde rozliczenie hipotek „tubylec” ma w okresach rok i sześc tygodni! Ale za to, te „tubylcze”, ziemskie hipoteki są olbrzymie!

Zawiera więc umowę handlową z jednym podkrakowskich rodów rolników. Bierze sobie za żonę ich kobietę. W wyniku podpisanej intercyzy oraz „tajnej hipoteki”, czyli dopisu do swojej hipoteki krakowskiej, ma pewność, że w razie wpadki handlowej, dom mu nie przepadnie, bo zabierze go żona i jej rodzina. Za to dysponuje teraz hipoteką na swój dom krakowski (=1000), plus (zgodnie z intercyzą i umową „rodzinną”) może dysponować częścią hipoteki rodziny żony o wartości 10 000 jednostek.

Teraz interes kręci się niebywale i to już nie tylko w jedną stronę. M. zaczyna sprzedawać  z Krakowa do Odessy także zboże i potaż z terenu „majątku żony”, a dodatkowo odkrył, że Odessa jak kania dżdżu łaknie słowackiej miedzi, przetapianej w podkrakowskiej hucie w Mogile…

I nasz M. cieszy się dostojnym i spokojnym życiem, bo ma pewność, że nawet jak mu jakiś „interes stulecia” nie wyjdzie, to najwyżej straci dom w Krakowie, co jest mało prawdopodobne, bo zgodnie z prawem „tajnym i jawnym”, pierwszeństwo do niego ma żona i ich wspólne dzieci, a żona i jej rodzina nie mają nic do jego osobistych długów.

W dalszym etapie nasz M. rozszerza rodzinny interes. Żeni swego syna z córką partnera z Odessy. Ten z kolei, za przykładem partnera z Marsylii a teraz Krakowa, wżenia swego syna w rodzinę posiadaczy ziemskich na Krymie…

Itd…  Itd… Itd…

Trwa akumulacja kapitału…

 

 

 

= = = = = = = = = = = = = = = = = =

Wstęp znów nie krótki…

Ponieważ tak jak Wszechświat, nasze życie też składa się z zupełnych przypadków, układających się jednak w logiczną i jakby przez kogoś zaplanowaną kolejność…

…Pewnie dlatego, całkowicie przypadkowo, Bóg Internetu podrzucił mi na ekran pracę doktorską, wydrukowaną w roku 1840, pod nazwą „O instytucji Hipotecznej w Polsce”.

Jako „praca doktorska”, dzieło udowadnia tezę, mówiącą o wyższości prawodawstwa stworzonego w Polsce na początku XIX wieku, nad pozostałym prawodawstwem europejskim (światowym).

To dziełko napisał podobno niejaki Karol Hube. Należało by się z tym nie do końca zgodzić, bo praca dotyczy ekonomii, a Karol Hube był matematykiem.

Święta Wikiepedia, zawsze dziewica, pisze tak:

Wpierw był „Jan Michał Hube (ur. 1 października 1737 w Toruniu, zm. 16 lipca 1807 w Potyczy) – polski nauczyciel, pedagog, fizyk i matematyk.
Urodził się w Toruniu jako syn Jana Jerzego, kaznodziei kalwińskiego i rektora Szkoły Nowomiejskiej, oraz Barbary Zofii Sömmering. W okresie od 9 kwietnia 1750 do 21 lipca 1755 był uczniem toruńskiego gimnazjum, a następnie studiował nauki matematyczne w Lipsku i Getyndze. Podczas pobytu w Getyndze przez kilka lat pełnił funkcję nauczyciela domowego u ministra hanowerskiego i kuratora tamtejszego uniwersytetu, A. Münchhausena. Około roku 1760 prowadził obserwacje naukowe w górach Harzu i we Friedbergu. Po powrocie do Polski początkowo zajmował się swym gospodarstwem w Górsku (wieś podległa ówczesnemu Toruniowi), jednocześnie podejmując współpracę z tamtejszą gazetą Thornische Nachrichten.
Od roku 1781 był dyrektorem Szkoły Rycerskiej.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Jan_Hube
http://hint.org.pl/itd=n73

Astronom i matematyk Michał Hube był autorem bardzo ciekawych podręczników fizyki – z uwagi na ich „antyczno-średniowieczny prymitywizm”, pisanych jakby ze 100 lat przed „epoką pary i żelaza”.

Napisał między innymi:
„De telluris forma. Liber singularis” (1780) . Wstęp napisał Samuel Dickstein. Książka była przetłumaczona na polski przez Michała Rowińskego i wydana pod tytułem „O postaci ziemi”
„Wstęp do fizyki dla szkół narodowych” (1783)
„Listy fizyczne czyli nauka przyrodzenia do pospolitego poięcia przystosowana” (1791)
„Fizyka dla szkół narodowych” (1792)

Jego synem był „Karol Hube (ur. 18 lutego 1769 w Toruniu, zm. 5 lipca 1845 w Krakowie) – polski naukowiec i wojskowy, matematyk, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego i prezes Towarzystwa Naukowego Krakowskiego. Studiował matematykę w Szkole Rycerskiej w Warszawie, a następnie na Uniwersytecie w Tybindze. Podczas insurekcji kościuszkowskiej uczył matematyki w Szkole Korpusu Inżynierów Litewskich. Przez pewien czas przebywał na emigracji w Paryżu.
Od 1807 był kapitanem inżynierów w dywizji generała Dąbrowskiego.
Od 1810 do 1841 profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wykładał astronomię i matematykę, w tym matematykę wyższą oraz jej zastosowania w mechanice i fizyce oraz algebrę, arytmetykę, geometrię elementarną i trygonometrię. Od 1818 z ramienia uczelni był senatorem Rzeczypospolitej Krakowskiej i walczył o jak największą autonomię Uniwersytetu.
Był kierownikiem Katedry Matematyki Elementarnej, dziekanem Wydziału Filozoficzno-Matematycznego, a w latach 1833–1835 rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego i prezesem Towarzystwa Naukowego Krakowskiego. W 1841 zakończył karierę akademicką.”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Karol_Hube

Jak widać, Karol Hube był matematykiem i w roku 1841 zakończył karierę akademicką. Trudno podejrzewać profesora i rektora (profesor od 1810, rektor od 1833), że pod koniec życia i kariery akademickiej wydaje swoją pracę doktorską na temat sobie zupełnie obcy.

Szukamy w Wikipedii naukowców – prawników o nazwisku Hube, i znajdujemy rodzinę, pochodzącą z wielkopolskiej Krainy (a dokładnie to Krajny – nie mylić z serbską Krainą).

Michał Hube (ur. 1775 w Złotowie, zm. 1840 w Paryżu) – prawnik polski, sekretarz stanu Królestwa Polskiego, później członek Komisji Sprawiedliwości, przewodniczący Komisji do Roztrząsania Akt Policji Tajnej, zajmującej się aktami carskich służb specjalnych przejętymi po wybuchu powstania listopadowego. Zmuszony do emigracji.

Michał Hube był ojcem prawnika Romualda Hubego, oraz ks. Józefa Hubego, prawnika i teologa.
Ku czci Hubego nazwana została jedna z ulic Złotowa.

Prawnika Michała Hubego nie należy mylić z astronomem Janem Michałem Hubem (zm. 1807).

Odznaczony Orderem Świętego Stanisława IV klasy z nadania Aleksandra I Romanowa.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Hube

Synem tego Michała jest wielki miłośnik i znawca Hegla, „Romuald Jan Hube (ur. 7 lutego 1803 w Warszawie, zm. 9 lipca 1890 w Warszawie), polski historyk i prawnik, członek Rady Stanu Królestwa Kongresowego, członek Towarzystwa Historycznego we Lwowie.
Ojciec Romualda, Michał Hube, pochodził ze Złotowa i w chwili urodzenia syna był urzędnikiem sądowym w służbie pruskiej, w inkwizytoracie warszawskim. Dziad Romualda, Jakub Hube za czasów przedrozbiorowych sprawował w Bydgoskiem funkcję urzędnika sądowego Rzeczypospolitej.

Romuald studiował w Krakowie, Warszawie i Berlinie. W czasie powstania listopadowego w 1831 roku pisał artykuły do związanego z Aleksandrem Wielopolskim dziennika Zjednoczenie. W latach (1826-1831) był profesorem prawa karnego na Królewskim Uniwersytecie Warszawskim, od 1834 członek, później od 1856 prezes komisji petersburskiej dla ustawodawstwa Królestwa Kongresowego. Był współzałożycielem „Themis Polskiej” (1829-1830). Od roku 1843 do 1845 pełnił urząd profesora uniwersytetu petersburskiego. Wykładał tam prawo polskie, kanoniczne, karne i administracyjne, w latach późniejszych (od 1878) członek Rady Stanu Królestwa Polskiego. Opracował karny kodeks i procedurę dla Królestwa Polskiego. Napisał szereg prac z wielu dziedzin prawa. Główne to: „Prawo polskie w wieku trzynastym” (1874), „Prawo polskie czternastego wieku. Ustawodawstwo Kazimierza Wielkiego” (1881), „Historia praw karnych słowiańskich. Historia prawa karnego ruskiego” (1870-1872, 2 tomy). Wydania zbiorowe ukazały się 1905 w 2 tomach. Został pochowany na cmentarzu powązkowskim w Warszawie.
Odznaczony Orderem Orła Białego, Orderem Świętego Włodzimierza 2 klasy, Orderem Świętej Anny 1 klasy, Orderem Świętego Stanisława 1 klasy, odznaką XXV lat nieskazitelnej służby.”

Rosyjskojęzyczna Wikipedia, zawsze dziewica, podaje że od roku 1841 wykładał na Uniwersytecie Petersburskim polskie prawo administracyjne i karne dla studentów urodzonych w Królestwie Polskim. Dodatkowy wykład poświęcony był historii słowiańskiego prawodawstwa. Wykłady te prowadził do roku 1845. W latach 1856 – 1861 przewodniczył komisji kodyfikacyjnej Królestwa Polskiego.

Później specjalizował się w historii praw Słowian. Najbardziej znanym jego dziełem jest praca „О znaczeniu prawa rzymskiego i rzymsko-byzantyńskiego u narodòw słowiańskich” (1868), które było przetłumaczone na język francuski (1880) i chorwacki. W swoich dziełach twierdził, że prawo bizantyjskie pochodzi od prawodawstwa słowiańskiego. Pisał też książki na temat prawa polskiego: „Prawo polskie w wieku trzynastym” (1874), „Prawo polskie w XIV wieku. Ustawodawstwo Kazimerza Wielkiego” (1881) i „Sądy, ich praktyka i stosunki prawne społeczeństwa w Polsce ku schyłkowi XVI wieku” (1886).

Jego prace dowodziły, że „praktyka zachowała z ustaw (polskich statutów) prawie wszystko, co było oparte na dawnych zwyczajach, i nie zaakceptowała w przeważającej części tego, co statut (na przykład Wiślicki) zamierzał wprowadzić nowego„.

Hube korzystał ze swojej doskonałej pamięci. Jako że przez pewien czas pracował w archiwach Mikołaja I, wiele informacji jakie pojawiły się w jego dziełach, zachowało się tylko w jego pamięci.

Na tej podstawie napisał jeszcze: „Zbiór rot przysiąg sądowych poznańskich, kościańskich, kaliskich, piotrkowskich i dobrzyszyckich z końca wieku XIV i pierwszych lat wieku XV” (1888 – fundamentalne dzieło zawierające 1000 polskich tekstów przysięgi, ważne nie tylko dla historii prawa, ale dla historii języka polskiego) ; „Wyrok lwowski roku 1421” (1888 – wykaz aktów prawnych Rusi Halickiej i systemu sądownictwa i postępowania sądowego w epoce przejścia Halickiej Rusi z prawa ruskiego na prawo polskie).

Później Hube zajął się prawem burgundzkim i salickim. Jego dzieło „La loi salique” (1867), zostało przetłumaczone na wiele języków i jest podstawą naszej wiedzy o prawie salickim. Książkę tę wydał też po polsku, która jest wersją poszerzoną w stosunku do wydanego w języku francuskim pierwowzoru.

https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%93%D1%83%D0%B1%D0%B5,%D0%A0%D0%BE%D0%BC%D1%83%D0%B0%D0%BB%D1%8C%D0%B4%D0%9C%D0%B8%D1%85%D0%B0%D0%B9%D0%BB%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87

Wydaje się że wydaną w roku 1840 i wydrukowaną w drukarni Stanisława Cieszkowskiego w Krakowie książkę zatytułowaną: „O instytucji Hipotecznej w Polsce napisał Karol Hube w celu otrzymania stopnia doktora obojga praw” napisał badacz prawa Romulad Hube a nie matematyk Karol Hube.

Natrafiamy tu na zupełną zagadkę i jakąś tajemnicę…

Osobiście przypuszczam, że omawianej książki Romuald Hube nie mógł wydać ze względów cenzuralnych ani w Rosji ani w Polsce (Królestwie Polskim). Prawdopodobnie cenzura „galicyjska” była łagodniejsza – do tego dochodziły pewnie znajomości, bo Romuald studiował też w Krakowie.

Możliwe, że wydał dzieło pod nazwiskiem Karola Hube, byłego rektora Uniwersytetu Krakowskiego, dla którego może cenzura była łagodniejsza…

Jeżeli Romuald Hube tak zabiegał o wydanie swej pracy, możemy przypuszczać, że było ona dla niego niezwykle ważna…

Dla tych, którzy chcą się zapoznać z innym dziełem Romualda Hube, na przykład podstawą wiedzy na temat prawa salickiego, załączam poniższy link:

Romuald Hube: Prawo Salickie. 1867
https://polona.pl/item/prawo-salickie-podlug-textu-rekopisu-biblioteki-glownej-warszawskiej,MTQ1Mjc3NjA/8/#info:metadata

Pozostałym Czytelnikom przedstawiam moje omówienie rzeczonej pracy doktorskiej (od wielu lat profesora Uniwersytetu Warszawskiego i Petersburskiego), „O instytucji Hipotecznej w Polsce”.

 

Osobiste wnioski i omówienie…

Karol Hube, Kraków 1840. Praca doktorska: „O instytucji Hipotecznej w Polsce”.
https://polona.pl/item/o-instytucyi-hipotecznej-w-polsce,NjgxMTExNTc/6/#info:metadata
Za pozwoleniem cenzury rządowej
„Najukochańszym rodzicom, w dowód synowskiej miłości”.

Moja uwaga. Uważam, że książka powstała około roku 1873 i została antydatowana na rok 1840. Świadczy o tym doskonała czcionka. Nie jest używane stosowane do roku 1850 typowe „s” wyglądające jak „f”. Stosuje się bardzo charakterystyczną dla drukarni Krakowa i Lwowa z lat 1870-1880 czcionkę „ż”.

O tym, że książka powstała przed rokiem 1850 świadczył by z kolei używany język, bardziej archaiczny niż używany w roku 1870. Jeżeli jednak autorem jest prawnik i historyk prawodawstwa, Romuald Hube, to jako człowiek oderwany na ponad 20 lat od styczności z aktualnym językiem polskim, mógł w Petersburgu w roku 1860 czy 1870 używać języka takiego, jakiego używał w Warszawie w roku 1830…

Redaktorzy strony gdzie znajduje się skan książki (Polona – Biblioteka Narodowa) twierdzą, że autor książki, Karol Hube żył w latach 1817 – 1894.

Dodatkowa moja uwaga.

Informacje i twierdzenia autora pracy nie są przez niego „udowadniane”, gdyż stanowią znaną wtedy powszechnie wiedzę, szczególnie dla „komisji” która ma zatwierdzić albo odrzucić „pracę doktorską”.

W pracy przytacza się szerzej informacje, jakie mają poprzeć tezę Autora, mówiącą o wyższości prawa ustanowionego w Polsce na początku XIX wieku nad „kodeksem francuskim” – nazywanym przeze mnie w dalszej części „KF”.

Dlatego też w poniższym tekście nie muszę niczego udowadniać, gdyż ja tylko porządkuję i przytaczam powszechnie znane w roku 1840 informacje, czasem dodatkowo, w kilku zdaniach je omawiając…

W oryginalnym tekście pogrubiłem najciekawsze moim zdaniem fragmenty…

Zachęcam Czytelnika do zapoznania się z tekstem oryginalnym, zamieszczonym na końcu. Mimo archaicznego języka i fachowych nazw łacińskich, praca jest napisana w sposób bardzo klarowny, choć dotyczy dość skomplikowanych na pozór przepisów prawa i prawodawstwa.

= 1 =


The Polish Plumb Cake, alegoria I rozbioru Polski, grafika Johna Lodge’a z 1774 (???) lub 1796 roku.
Źródło ilustracji z Wikipedii: .https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:The_Polish_Plumb_Cake.PNG

Proszę zwrócić uwagę, że „rozbierających Polskę” jest czterech, bo jest też Francja. Można domniemywać, że specjalnie przez autora satyry namalowana i dzielona „pizza”, jest nierówna. Możliwe, że jest odwzorowaniem proporcji długu hipotecznego Rzeczpospolitej w stosunku do Francji, Rosji, Prus i… Niemiec… Bo nie ma tu Austrii!!!

Zwraca uwagę to, że prócz „Króla Stasia płaczącego” mamy prócz czterech „udziałowców”, także przedstawiciela Ottomanów – Hausmannów – Bizantyjczyków, który chyba nie załapał się na „pizzę”…

A może „udziałowców” było sześciu? Bo król niemiecki (cesarz?) ma na głowie czapkę papieską.

Udział Osmana w tym geszefcie nie powinien dziwić nikogo, bo pewnie w „polskiej hipotece” były zapisane należności jakie winne były Polsce papiestwo i cesarstwo za tak zwane „sumy neapolitańskie” królowej Bony, prawnej sukcesorki cesarzy Konstantynopola i należało je raz na zawsze „wykasować”.

Przypomnę informację cytowaną przeze mnie z jednej z poprzednich ewangelii świętej Wikipedii, że ojcem chrzestnym księcia Konstantego, wnuka Katarzyny II Wielkiej i niekorowanego króla Królestwa Polskiego, a „przeznaczanego” na przyszłego władcę Konstantynopola, był  najlepszy przyjaciel Carycy, niejaki Abdul Hamid I, 27-my sułtan Imperium Osmańskiego

A diabeł siedzi pod stołem, śmieje się i pokazuje palcem na Osmana – Hausmanna – Bizantyjczyka… Czyżby największym „przegranym” w tym „interesiku” nie była „Polska” ale Bizancjum-Konstantynopol?

Wierszyk z obrazka:

The Kingdom Stanislaus is now a stake
To four such stomachs, it is a mere plumb-cake.

Przetłumaczyłem to po swojemu tak:

Królestwo Stasia teraz jest przystawką
Cztery takie żołądki wchłoną go na gładko

Jeżeli Państwo uczyli się historii w szkole podstawowej i średniej, a może niektórzy także uczyli się „historii” na studiach – zapomnijcie o tym co tam Was nauczono!

Proszę sobie na dużej kartce zapisać grubym flamastrem i przykleić przed oczami – najlepiej na lodówce – by się utrwaliło:

Nigdy nie było żadnych „trzech rozbiorów Polski”!

W roku 1794 nastąpił jeden, jedyny, „nowy podział administracyjny” tak zwanej Rzeczpospolitej Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Nowy podział administracyjny związany był z wprowadzaniem nowego prawa własnościowo-hipotecznego, co prawdopodobnie wiązało się ze sprawdzeniem i uporządkowaniem wszystkich dokumentów hipotecznych na terenie Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Do tego, ogromnego przedsięwzięcia, które musiało w krótkim czasie objąć wszystkie sądy i hipoteki na ogromnym terenie w dorzeczu Wisły, Bugu, Niemna, Dniepru i Donu, zaangażowano prawników i urzędników z Austrii, Prus i Francji, bo nie było w Rzeczpospolitej takiej ilości kadr!

Problemem jest to, że polskie hipoteki musiały być OGROMNE! Jak Czytelnik przeczyta niżej, w Polsce od 200-300 lat istniało spójne prawo hipoteczne. Istniały ogromne zbiory dokumentów. Istniały ogromne kadry urzędnicze. A Austria i Prusy chcą „grzebać w polskich papierach hipotecznych”, nie mając żadnych kadr, bo wprowadzili pierwsze hipoteki kilka – kilkanaście lat wcześniej. By było ciekawiej, Francja wprowadza Kodeks który w zasadzie utwierdza istniejące „od zawsze” na terenie Europy (poza Polską) „rzymskie prawo kabalne.

Zupełna zagadka! Ale „lecimy dalej”…

Formalnie to wygląda na to, że wraz z nowym podziałem administracyjnym, Korona Polska dokonała czasowej cesji swoich województw na rzecz Prus i Austrii, licząc na pomoc prawników i urzędników tych państw w „przeróbce prawa” na tych terytoriach.

Bo tu nie tylko chodziło o tworzenie prawa, stanowienie „nowych kodeksów”, ale o przejrzenie, sprawdzenie, zlustrowanie i wprowadzenie aktualizacji zapisów w setkach lub tysiącach ton dokumentów hipotecznych i umów, „od najdawniejszych czasów” do chwili bieżącej.

Ponieważ Austriacy sobie nie dawali rady z tymi aktami w „autonomicznych województwach” Galicji Zachodniej oraz Wschodniej (Księstwa Galicji i Lodomerii), decyzją Kongresu Wiedeńskiego z roku 1809 (tak!!!), dokonano kolejnych przekształceń administracyjnych i część Galicji wróciła bez jednego wystrzału do Polski – pod jurysdykcję polskiego prawa własnościowo-hipotecznego.

Proszę więc do kartki dopisać, że nie było żadnej wojny Księstwa Warszawskiego z Austrią o Galicję w roku 1809!

A Kongres Wiedeński był w roku 1809 a nie w roku 1815!

Można powiedzieć językiem współczesnym, że w roku 1794, na terenie pomiędzy Gdańskiem, Poznaniem, Krakowem i aż gdzieś daleko na wschód od Lublina i Lwowa, utworzono „Europejską Specjalną Strefę Ekonomiczną Królestwo Warszawskie Sp. z o.o.” – w skrócie ESSE.

Podstawą prawną wszystkich wydarzeń jakie nastąpiły w Europie Wschodniej i na świecie, była „Konstytucja 3 Maja 1791”. Jej treść oraz skutki prawne, które dotykają każdego człowieka mieszkającego teraz na naszej planecie, zostanie omówiona w jednym z kolejnych opowiadań.

Celem Konstytucji, oraz nowego podziału administracyjnego było sprowadzenie inwestorów oraz wyprzedaż ziemi i nieruchomości. Dodatkowym celem było ściągnięcie na tereny „ESSE” kilku milionów kolonistów z tonących w błocie Niemiec i Holandii – o czym pisałem w odcinku o Doggerlandii. Koloniści tworzyli rodzaje „spółdzielni”, zwane „Amtami”, na wydzierżawianych na 6 lat terenach „królewszczyzn”.

Czy gigantyczne zyski z tego geszeftu miały iść na spłatę zobowiązań zbankrutowanego „Banku Miłosiernych Jezuitów”, czy na inny cel, tego się pewnie nigdy nie dowiemy…

Co do tego, że „nowy podział administracyjny” Rzeczpospolitej był skuteczny mówi pyszny i soczysty cytat:

„Wykaz dóbr koronnych i duchownych, rozdanych od r. 1794 do 1798 podał Held w jednym z pism niemieckich, co następnie w r. 1809 wydano po polsku, in fol. kart 8, bez miejsca i roku, pod tytułem „Reiest czarny czyli Tabellas wszystkich dóbr koronnych i duchownych etc.”, a przedrukowano w Poznaniu 1879 r. z tytułem: „Gdzie się podziały nasze królewszczyzny (in 12-o, str. 32)”.

Wykaz ten podaje 52 donatariuszów, a 241 dóbr rozdanych, których cena fałszywa przy rozdawaniu obliczona razem na 3,500,000 talarów, prawdziwa zaś wynosić miała 200,000,000.”

Krótko mówiąc, w latach 1794 – 1798 (w ciągu CZTERECH lat!), wypłynęło z terenów Rzeczpospolitej i Wielkiego Księstwa Litewskiego 200 milionów talarów, czyli 1 200 mln złotych = 60 rocznych budżetów „przedrozbiorowej” Polski!

Akurat tyle, ile banki „Miłosiernych Jezuitów” były winne bankowi z Marsylii w roku 1764.

To był pewnie wierzchołek góry lodowej kasy jaką zgromadzili Miłosierni Jezuici na terenie Europy Wschodniej! To były jedynie pieniądze pochodzące z „sekularyzacji dóbr kościelnych” w ciągu czterech lat.

Proszę zwrócić uwagę, że w ciągu 4 lat nie można było fizycznie sprzedać całej ziemi „kościołów”. Jej wartość nie była też tak gigantyczna. W ciągu czterech lat otwarto kościelno-jezuickie archiwa bankowe, i stworzono listy dłużników, którzy winni oddać pieniądze bankowi Miłosiernych Jezuitów, a w zasadzie to ich wierzycielom. Pewnie suma tych należności, właśnie wynosiła te 60 „budżetów Polski”. Prawdopodobnie sprzedano „dóbr kościelno-jezuickich” za 3,5 mln talarów (21 mln złotych) – reszta to zidentyfikowane w archiwach weksle dłużników.

Inne źródło potwierdza, że z tych 21 mln złotych które uzyskała Komisja Edukacji Narodowej (w latach 1794- 1798, a formalnie działająca tylko do roku 1793) ze sprzedaży dóbr Miłosiernych Jezuitów oraz biskupstw, „jedynie” 5% szło na szkolnictwo.

Czyli, że na szkoły w Polsce wydano rocznie w latach 1794-1798 około pół miliona złotych rocznie. Z tego by wynikało, że jakieś 200-300 tysięcy nauczycieli powinno zarabiać po 500-1000 zł rocznie. Przytaczane uprzednio teksty źródłowe jakie znalazł ksiądz profesor Michał Grzybowski, świadczą że te pieniądze nie wiadomo gdzie się podziewały, a kadra nauczycieli były mizerna.

A finansowa zabawa dopiero się zaczynała…

To, że kasa jaką byli winni Jezuici bankowi z Marsylii zgadza się z kasą pochodzącą z „sekularyzacji majątków kościelnych” w Polsce, to zwyczajny, typowy przypadek…

Moja anegdota.

Czy Czytelnika nigdy nie zastanawiało, dlaczego w języku polskim mówi się „rozbiory, rozbiór Polski”, gdy w innych językach mamy „dzielenie” lub „podziały” Polski?

Mamy więc: „Partitions of Poland”, mamy „Dělení Polska”, mamy też „Разделы Речи Посполитой”…

Czy wyrażenie „rozbiory Polski” nie jest rusycyzmem? Można sobie wyobrazić taką scenę. Gdy na terenie Polski zaczęto rewolucję prawno-hipoteczną jakiej nie widział dotąd świat, w celu stworzenia kwitnącej strefy ekonomicznej (ESSE), wieści o tym doszły do Petersburga i Moskwy. Więc zaczęły do Polski walić autobusami wycieczki ichniego „Inturistu” by zobaczyć na własny oczy ten gospodarczo-prawny cud nad Wisłą.

A jak rosyjscy kupcy i prawnicy łazili po Polsce, oglądając na własne oczy niewiarygodne zmiany, mamrotali coś pod nosem i drapali się po głowach okrytych swoimi bojarskimi uszankami z czerwoną gwiazdą. Polacy, widząc ich zachowanie, pytali: „i jak się wam to podoba”.

A Rosjanie, jako kulturalni ludzie Wschodu, nie chcieli wyrażać swej opinii w sposób obcesowy, grzecznie odpowiadali jedynie „udiwitielno!, no paka my tolka w etom razbirajemsja”.

I odtąd poszło, że każde wielkie, polskie przemiany gospodarcze, rewolucje ustrojowe i „prywatyzacje”, zaczęto w Polsce nazywać „rozbiorami”.

I chyba do dnia dzisiejszego Bracia Rosjanie „rozbierają się” w tym co się porabia w Polsce i nadal „rozebrać” nie mogą…

A ci Polacy co rosyjskiego nie znają, mylą „chęć rozebrania Polski” z próbą jej zrozumienia…

Koniec mojej anegdoty.

= 2 =


Wikipedia: La basilique Saint-Denis en 1844-1845. Budynek centralnego archiwum notarialnego i hipotecznego Francji, oddany pod opiekę i wstawiennictwo lokalnego bóstwa, czyli Dionizego-Dionizosa… Rysunek sprzed „rekonstrukcji” w latach 1844-45.
W roku 1793 archiwum padło ofiarą zrewoltowanego tłumu…

A teraz zapisujemy na naszej kartce, że budynki świątyń greckich, rzymskich, a później „chrześcijańskich” budowano jedynie jako miejsca, gdzie zamierzano przechowywać akty prawne, testamenty, umowy i zapisy hipoteczno-notarialne.

Wznoszono te świątynie i kościoły, nie w celu „kultowym”, ale w celu „biblioteczno-archiwizacyjnym”, czyli do wykorzystania ich jako obiekty zupełnie nie związane z czyjąś wiarą.

Niżej omawiam krótko informacje (rys historyczny) Hubera.

Historycznie rzecz biorąc, przy nabywaniu i sprzedawaniu, czyli przy zawieraniu kontraktów handlowych oraz umów dotyczących nieruchomości i ruchomości, umowa dla jej ważności musiała nastąpić przy świadkach.

W zależności od wartości przedmiotu umowy, świadków było od 3 do 12. Połowę z nich stanowiły osoby nieletnie, „by dać świadectwo następnym pokoleniom”. Podczas zawierania takiej umowy, małoletni świadkowie byli symbolicznie uderzeni w policzek lub pociągani za uszy – „dla większej pamięci”.

Z czasem, gdy stała się powszechna nauka pisania i czytania, oraz gdy pojawiła się możliwość zapisywania umów, zaczęły być one archiwizowane „ustawowo” w specjalnych miejscach.

By archiwa te były „bezpieczne od napadu”, zbiory archiwalne gromadzono w specjalnie budowanych W TYM CELU świątyniach. Zbiory archiwalne były oddawane pod opiekę lokalnego bóstwa – patrona budowanej świątyni.

U Greków zbiory umów, testamentów i ksiąg hipotecznych gromadzono w świątyniach w Delfach i Delos. U Rzymian za „notariaty” służyły świątynie Saturna i Jowisza, a później świątynia Pokoju i Zgody.

Na terenie Francji, centralnym archiwum prawno-notarialno-hipotecznym stał się klasztor świętego Dionizego, gdzie przechowywano zbiory dokumentów „od czasów nowożytnych do teraźniejszych” czyli do początku XIX wieku.

Na terenie mozaiki państewek niemieckich, z rozkazu Karola Wielkiego, niejaki Eginhard, zaczął tworzyć centralne archiwum notarialno – hipoteczne. Rozbudowę archiwów kontynuowali cesarze Otton I oraz Henryk Ptasznik.

Na terenie Polski, przez długi czas nie było archiwów pisanych, później zaczęto je tworzyć „w katedrach i klasztorach”. Z czasem dały one początek publicznym, centralnym archiwom koronnym, które nazywano „księgami wieczystymi” lub „metrykami koronnymi” (metrica terrestri).

Tak zwana „Konstytucja z roku 1607”, nakazała by „napisami na ewangeliach cerkwie nie pozyskiwały dóbr ziemskich”. Można to rozumieć, że „wpis notarialny” w tak zwanej „ewangelii” jest bezpłatny dla stron kontraktu czy zmiany hipoteki (jej obciążenia długiem). Inaczej mówiąc, kościół-notariat, nie mógł być stroną ani żyrantem umowy zapisanej w świątynnej „ewangelii” i pobierać za usługę notarialną opłat w postaci „nieruchomości ziemskich”.

Należy zwrócić uwagę, że polskie prawodawstwo z roku 1607 nazywało miejsce gdzie zapisuje się umowy „cerkwią” oraz że księga z zapisami notarialno-hipotecznymi nazywała się „ewangelią”.

W drugiej połowie XIV wieku, już każdy sąd w Polsce miał swoją księgę sądową, zawierającą wszystkie akty hipoteczno-notarialne, i dopisywano do tych hipotek wszystkie wyroki sądu oraz wszystkie umowy (transakcje) pomiędzy stronami. Każda osoba mogła wnieść do sądowej hipoteki czyli zarejestrować, wszelkie dokumenty wskazujące na prawo do jakiejś własności lub dzierżawy rzeczy czy nieruchomości.

Każdy akt umowy, czy to spisany „prywatnie”, czy w obecności sądu, jeżeli uzyskiwał podpis i pieczęć sądu, „a szczególnie jeżeli obie strony dokument podpisały”,stawał się „oryginałem” ( originaliter factae litterae). Oryginał takiej umowy pozostawał w archiwum sądu. Na każde żądanie, każda ze stron umowy mogła otrzymać z sądu poświadczoną kopię takiego oryginału. Tak nakazują polskie akty prawne z lat 1503, 1539 i 1550.

Następnie zaczęto tworzyć wyższego rzędu księgi (archiwa) ziemskie i grodzkie, gdzie wysyłano do zarchiwizowania kopie dokumentów umów wnoszonych i gromadzonych w sądach lokalnych.

Wpisanie takiej umowy do księgi ziemskiej nazywano „oblatowaniem”.

W sądach i archiwach ziemskich sprawdzano, czy nieruchomość ziemską nabyto legalnie, to znaczy że „zgodnie z obowiązującym prawem Słowian”, które stanowiło, że prawo nabywania własności związane było z prawem obywatelstwa – „nie każdemu dóbr nieruchomych, zwłaszcza wiejskich nabywać było wolno”.

Ta informacja jest niezwykle ważna i przypomnimy ją w kolejnym odcinku…

Proszę też zauważyć, że w drugiej połowie XVI wieku nastąpił podział akt na „ziemskie” oraz „miejskie” (grodzkie). Jest to kolejna niezwykle istotna informacja, dotycząca tworzenia się miast i praw miejskich. Wykorzystamy tę wiadomość w odcinku opisującym miasta Europy…

W niniejszym paragrafie, pozwolę sobie na zamieszczenie informacji dotyczących historii polskiego prawa, gdyż są one niezwykle ważne, jako coś co prawdopodobnie po raz pierwszy pojawiło się w prawodawstwie światowym.

Trzy konstytucje, z roku 1588, 1768 oraz 1775, były według Hubego zupełną „nowinką prawną” w skali świata. Wspomniane wyżej akty prawne, stanowiły, że każdy zapis umowy, obciążający nieruchomość, musiał zostać wpisany do akt właściwego sądu. Były to pierwsze na świecie akty prawne, tworzące pojęcie i instytucję „hipoteki”.

Konstytucja z roku 1588 stanowiła, że zapis umowy obciążającej nieruchomość dłużnika musi być zgłoszony w sądzie właściwym dla miejsca znajdowania się nieruchomości. Zapis taki jest jawny i każdemu dostępny, a uprawomocnienie się zapisu biegnie od momentu zarejestrowania go po przekazaniu go z sądu do ksiąg ziemskich (archiwów zbiorczych). Jeżeli wierzyciel nie otrzymał „oblatowanego zapisu”, czyli potwierdzenia umowy z ksiąg ziemskich, mógł jedynie dochodzić swych praw „na drodze cywilnej”. Inaczej mówiąc, mógł skarżyć do sądu swego dłużnika i czekać na wyrok tego sądu.

Wierzyciel posiadający potwierdzenie z ksiąg ziemskich („oblatowanie”), w przypadku niewywiązania się z umowy drugiej strony, z mocy prawa uzyskiwał swoje (wymagalne teraz w sposób formalny ) należności, po sprzedaniu nieruchomości wywłaszczonego dłużnika. Jeżeli było kilka umów obciążających daną nieruchomość dłużnika, pierwszeństwo w zaspokajaniu zobowiązań należało się temu kto miał potwierdzenie transakcji i obciążenia nieruchomości „hipoteką” z wcześniejszą datą.

Przy tym, żona (i dzieci małoletnie dłużnika) miały absolutne pierwszeństwo na hipotece (nieruchomości) męża, który stał się dłużnikiem, w związku z niewywiązaniem się z umowy. Wartość tej należności „na hipotece” męża-dłużnika, równała się wielkości majątku wniesionego jej posagiem.

Prawo polskie nie ustanawiało wielkości obciążenia hipoteki, to znaczy że umowa pomiędzy stronami którą gwarantowała „hipoteka” czyli wartość nieruchomości, mogła być mniejsza niż wartość zabezpieczenia transakcji. „Do jakiej zaś ilości wierzyciel powinien był pożyczać dłużnikowi, ażeby mu dług nie przepadł, zostawiono to jego roztropności”.

Co prawda, w roku 1527 nakazano szacować wartość majątków szlacheckich i kościelnych, jednak „nie przekładało się to” na szacowanie wyceny wartości nieruchomości, bo „były one zmienne”. Takie szacunki nie były wpisywane do hipoteki.

Ponieważ prawo z roku 1588 stanowiło jedynie o zapisywaniu do ksiąg hipotecznych długów, a nie określało okresu czasu uprawomocnienia się zapisów, czyli wpisywania umów sądów lokalnych w archiwach „ziemskich” – oblatowania, dopiero „konstytucja z roku 1768”, na podstawie prawodawstwa Wielkiego Księstwa Litewskiego, ustanowiła, że okres ten wynosi „jeden rok i niedziel sześć”. Czyli, że umowa zatwierdzona przez sąd lokalny, jeżeli no została wpisana do ksiąg ziemskich przed okresem roku i sześciu tygodni, zostawała zniszczona i stawała się nieważna.

Moja uwaga. Możliwe, że słynny bankowy „okres kredytowania”, wynoszący najczęściej 12 lat i trzy miesiące (czyli 12 tygodni), jest jakoś związany z tym odwiecznym polskim prawem „okresu oblatowania”.

Prawo to odmiennie potraktowało prawodawstwo „grodów wiecznych”, takich jak Lublin czy wszystkie miasta województwa sandomierskiego, podlaskiego i innych.

Konstytucja z roku 1775 postanawiała, że w każdym mieście (grodzie), ma zostać zaprowadzony specjalny rejestr w którym zapisuje się długi obywateli danego województwa, ziemi lub powiatu w którym położony jest gród.

Moim zdaniem / BK/, prawo z roku 1768 i 1775 jest początkiem tworzenia się „praw miejskich” na terenie RP i WKL.

Stworzono system, w którym na przykład, mieszkaniec Krakowa zawierający umowę z mieszkańcem Odessy, w wyniku której „bankierem udzielającym kredytu” staje się mieszkaniec Odessy a dłużnikiem mieszkaniec Krakowa, to „bankier” ma obowiązek przesłać informacje o umowie czy wekslu obciążającym nieruchomość mieszkańca Krakowa. Musi odesłać informację do rejestru długów znajdującym się w Krakowie w terminie do jednego roku i sześciu tygodni od daty podpisania umowy w Odessie, pod karą utraty należności. Istniejąca należność staje się „niewymagalna”.

Niestety, to mądre prawo okazało się martwe i miasta nie zaprowadziły takich ksiąg.

Autor omawianej pracy uważa, że niedoskonałości polskiego systemu hipotecznego polegały na „wyjęciu spod kontroli” prawa sukcesji (chodzi o prawa małżonki i rodziny do majątku męża), co prowadziło do długotrwałych i zawiłych sporów sądowych.

Kolejnym problemem był ten bardzo długi okres „uprawomocniania się” wyroków lokalnych sądów czy umów wekslowych, wynoszący rok i sześć tygodni. Problemem były też „hipoteki tajne”, wywodzące się z „dawnego prawa rzymskiego”, dotyczyły one na przykład „sum ewikcjonalnych” (evictio) – rodzaj naszej „rękojmi” przy transakcji, oraz zabezpieczeń posagowych mężatek i nieletnich.

Dotyczyła ta „ewikcja” szczególnie praw posagowych, bo była ubezpieczeniem sum posagowych, małoletnich, komunalnych. Prawa te były oparte na najsilniejszej hipotece, która nazywała się ewikcją. Dłużnik w wypłacie sumy ewikcjonalnej musiał być wielce ostrożnym gdyż suma ewikcjonalna nie mogła być zwróconą tylko za ewikcją.”
http://dspace.uni.lodz.pl:8080/xmlui/bitstream/handle/11089/22242/%5B1%5D-435_Matuszewski_Pisma_wybrane_3.pdf?sequence=1&isAllowed=y
http://www.ziemstwa.judaistyka.uj.edu.pl/wyszukiwarka?p_p_id=56_INSTANCE_Df4E&p_p_lifecycle=0&p_p_state=normal&p_p_mode=view&p_p_col_id=column-1&p_p_col_count=1&groupId=65923918&articleId=139710379&widok=ogloszenie&search_key=content_pl_PL&search_value=Uli%C5%84ski%20AND%20Adam
http://rotmeister.szkolanawigatorow.pl/sekularyzacja-dobr-duchownych-w-polsce

Według Hubego: przewaga DAWNEGO systemu „polskiej hipoteki”, nad OBECNYM kodeksem francuskim (KF), polegała na „lepszej legalności umów” – bo WSZYSTKIE musiały być „zatwierdzane” odpowiednim wpisem w księgach, oraz dzięki temu, że umowy miały STANDARDOWĄ FORMĘ.

Dawne polskie księgi hipoteczne były dokładniejsze i dużo bardziej szczegółowe niż przewidywał to kodeks francuski z końca XVIII wieku, i było mniej „przywilejów” oraz „hipotek tajnych” niż w KF.

Polskie prawo hipoteczne było też dużo starsze niż prawo pruskie. Bo dopiero od roku 1784, wprowadzono w Prusach prawo hipoteczne, zwane „Hypoteken- Ordnung”.

Prawo hipoteczne austriackie ustanowiono 22.04.1794 i początkowo obowiązywało na terenie Czech i Moraw. Po roku 1794 działanie tego prawa sprawdzano na terenie Galicji Wschodniej i Zachodniej, czyli Księstwa Galicji i Lodomerii.

Krótko i jeszcze raz!

Co najmniej do roku 1775 cudzoziemiec (nie obywatel państwa czyli nie Słowianin), nie mógł posiadać na terenie Rzeczpospolitej Polskiej (RP) i Wielkiego Księstwa Litewskiego (WKL) nieruchomości ziemskiej!

Mógł taką posiadać (na przykład dom z ogródkiem) w mieście. Bo „wydzielone dla cudzoziemców” miasta rządziły się innym prawem!

Z tego wynika szereg nadzwyczaj ważnych spraw.

Po pierwsze, obywatel RP oraz WKL, który był Słowianinem, praktycznie nie prowadził działalności kupiecko-handlowej. Bo długi okres uprawomocniania się każdej umowy ( rok i sześć tygodni), całkowicie to uniemożliwiał.

Handel prowadzili jedynie cudzoziemcy – nie-Słowianie, zamieszkujący rządzącymi się swoimi prawami miasta i tam posiadający nieruchomości, będące przedmiotem zawieranych umów handlowych. Nieruchomość miejska stawała się zastawem umowy, a w przypadku jej niewypełnienia, należność stawała się natychmiast wymagalna.

Hipoteki miejskie były „natychmiast” obciążane, prawdopodobnie „z automatu”, bez procedury sądowej i „okresu oblatowania”.

Można przypuszczać / moje domysły – BK/, że w przypadku gdy cudzoziemski kupiec, który był obywatelem na przykład Krakowa, i zamierzał rozwijać swój interes, musiał dysponować coraz większą wartością majątku (kapitałem obrotowym), która to wartość stawała się przy każdej umowie zastawem umowy handlowej.

Po prostu, ziemia poza miastem jako nieruchomość była mu do interesów niezwykle potrzebna!

Rozwiązywano to w ten sposób, że ten krakowski cudzoziemiec, zawierał umowę z jakąś polsko-słowiańską „rodziną ziemską”. Umowa była przypieczętowana aktem ślubu cudzoziemca – mieszczanina z kobietą, pochodzącą z rodu rolników (posiadaczy ziemskich), którzy liczyli na to, że nowy „członek rodziny” pomoże im na przykład korzystniej wyeksportować zboże – taki wymyślony przykład.

Zgodnie z istniejącym prawem, małżonek – cudzoziemiec z miasta, dysponował teraz dużo większym „kapitałem obrotowym”, bo formalnie mógł „zastawiać” ziemię która należała do żony i jej rodziny, w każdym akcie umowy kupna sprzedaży. Jednak jego kontrahent zagraniczny czy krajowy, w przypadku niewywiązania się z umowy naszego przykładowego „cudzoziemca”, mógł szybko odzyskać należności jedynie z własności znajdującej się w mieście, bo istniało prawo posagowe i ewikcionalne chroniące żonę, dzieci i cały majątek rodowy!

Mało tego!

Każdy „przyrost” wartości majątku męża w mieście, bogacił rodzinę żony. Ona miała prawo do tego majątku w pierwszej kolejności, przed wierzycielami męża oraz nie odpowiadała swoim majątkiem za „finansowe wpadki męża”!

Przepraszam za długi wywód, ale ta zasada jest kardynalną zasadą europejskiego prawodawstwa, aż do połowy XIX wieku!

Jeszcze raz podkreślamy na naszej kartce, że jest pewne iż jeszcze pomiędzy rokiem 1775 a dokładnie nam znaną datą 3.05.1791, cudzoziemiec (nie obywatel, czyli też nie Słowianin) nadal NIE MÓGŁ posiadać na terenie RP i WKL ziemi, czyli hipoteki na terenie pozamiejskim!

Mógł posiadać taką hipotekę, ale jako „wspólny majątek z żoną”. Jednak jego ewentualny wierzyciel nie miał prawa do „majątku rodzinnego żony” i bardzo ograniczone prawo do majątku „miejskiego”. Bo żona miała pierwszeństwo do własności miejskiej męża bankruta, PRZED jego dłużnikami!

= 3 =

Jeżeli Romuald Hube, udowadnia w swych pracach naukowych, pisanych w drugiej połowie XIX wieku, że grecko-bizantyjski system prawny (własnościowo-hipoteczny) pochodzi od starszego od niego systemu prawodawstwa słowiańskiego, to biorąc pod uwagę, że „Rzym” powstał jako ewolucja państwa Etrusków (w okresie rzymskiej Republiki, władcami „zarządzającymi i stanowiącymi prawo” byli królowie Etrusków), to system praw „rzymskich” też wyewoluował ze starszych praw słowiańskich Etrusków.

O tym, że Etruskowie byli Słowianami, wiemy z odszyfrowanych napisów. Patrz – prace Pana Ireneusza Ćwirko:
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/

Z uwagi na to, że nie istniało „imperium rzymskie”, ale sieć „rzymskich” (miejskich), handlowych faktorii, zwanych „emporia”, nie dziwi informacja „Karola Hube”, o tym że prawo rzymskie „opierało się na niewolnictwie”. To znaczy, znajdujemy w pracy Hubego wytłumaczenie, że w przypadku niedotrzymania kontraktu handlowego, osoba która była winna należność, stawała się zgodnie z tym rzymskim prawem handlowym „czasowym niewolnikiem”, do momentu odpracowania długu.

Jeżeli „imperium rzymskie”, stanowiły rozrzucone po Europie, Afryce i Azji, „miejskie emporia” – to jest zupełnie zrozumiałe, że w takich faktoriach nie można było przy transakcji handlowej opierać się na zapisie hipotecznym „tubylca”, gdyż nie wiadomo było, czy ta hipoteka nie jest zajęta jakimiś wierzytelnościami, a na pewno na terenie Europy „do kasy męża” miała pierwszeństwo żona i jej rodzina.

Rozwiązano sprawę w sposób naturalnie prosty, zawierając umowę, według której strona która jej nie spełniła, musiała dług po prostu odpracować jako czasowy „niewolnik kabalny”.

Było to tak nazywane „niewolnictwo”, nie mające nic wspólnego z pojęciem niewolnictwa jaki znamy z zafałszowanych filmów i „historii”.

O „niewolnictwie kabalnym”, czyli czasowym „niewolnictwie finansowym”, było tutaj:
https://kodluch.wordpress.com/2018/10/09/%e2%99%ab-off-topic-synteza-czesc-8/

Więcej o „niewolnictwie” można znaleźć u Pana Andrieja Stiepanienki:
https://chispa1707.livejournal.com/3017884.html
https://chispa1707.livejournal.com/2982669.html
https://chispa1707.livejournal.com/6821.html
https://chispa1707.livejournal.com/2792222.html
https://chispa1707.livejournal.com/687617.html
https://chispa1707.livejournal.com/696917.html
https://chispa1707.livejournal.com/2876017.html
https://chispa1707.livejournal.com/2300899.html
https://chispa1707.livejournal.com/1605237.html
https://chispa1707.livejournal.com/1115797.html

Hube twierdzi, że prawo rzymskie stało jakby wyżej od francuskiego, gdyż rzymski wierzyciel był zabezpieczony w kontrakcie na surowości prawa wobec osoby dłużnika a nie jego majątkiem. To znaczy – stałeś się dłużnikiem – to odpracuj dług!

A do czasów francuskiej Rewolucji nie istniały we Francji ŻADNE KSIĘGI HIPOTECZNE, a cały system francuski opierał się na „rzymskim prawie hipotecznym”, czyli „niewolnictwie kabalnym”!

We Francji, z uwagi na brak jednolitego systemu hipotek, a więc informacji czy dana nieruchomość nie jest zabezpieczona prawem dzieci, żony, czy innego wierzyciela, wierzyciel mógł jednocześnie zająć nieruchomość dłużnika, jak i domagać się odpracowania długu poprzez „niewolnictwo kabalne”. Do tego dochodziło „utajnianie” istniejących hipotek. Cytat: „nie było bezpieczeństwa rzeczowego, bo się nikt dowiedzieć nie mógł ile aktualnie długów na jakiej ciążyło nieruchomości, a tak nie wiedział czy jego wierzytelność dostatecznie jest zabezpieczoną.”

Naturalnym więc było we Francji „przedrewolucyjnej”, że długi się odpracowywało!

W momencie powstania Republiki Francuskiej, ustanowiono prawa „9 Messidor i 11 Brumaire VII r.”, które nie tylko wprowadzały centralne hipoteki, ale wszystkie dotychczasowe zapisy hipoteczne oraz umowy, czyniły całkowicie jawnymi i dostępnymi dla każdego obywatela.

Tu wyjaśniam, że „11 Brumaire roku siódmego” to październik 1796 lub 1798. (rok pierwszy to 1789 lub 1792 – bo dwa razy zmieniano „datę początkową”). Messidor to miesiąc trwający od 19 czerwca do 18 lipca.

Dodam, że „francuski rok rewolucyjny” zaczynał się 22 września a kończył 16 września i liczył 360 dni, podzielonych na 12 trzydziestodniowych miesięcy. Początkowo tydzień miał 10 dni, później 6 dni. Dni pomiędzy 16 a 22 września były chyba traktowane jak „rzymskie saturnalia”, choć nie ma na ten temat wyraźnych informacji.

Ciekawostka:
Według oficjalnej historii, Napoleon Bonaparte dokonał zamachu stanu 18 brumaire’a roku 1799. „A Karol Marks napisał swój pamflet zatytułowany „18 brumaire’a Ludwika Bonaparte” między grudniem 1851 i marcem 1852. Po raz pierwszy ukazał się on w niemieckojęzycznym periodyku „Rewolucja” wydawanym przez Josepha Weydemeyera w Nowym Jorku w 1869 roku.

Tekst jest analizą dokonanego we Francji przez Ludwika Napoleona Bonapartego zamachu stanu 2 grudnia 1851. Marks stosuje w pracy opracowaną przez siebie metodologię materializmu historycznego. Porównuje zamach stanu do przejęcia władzy przez Napoleona Bonapartego w 1799. W przedmowie Marks stwierdził, iż celem pracy było udowodnienie, jak przebieg walki klasowej we Francji stworzył takie stosunki i okoliczności, które pozwoliły postaci groteskowo przeciętnej odegrać rolę bohatera. W dziele tym Marks analizował również rolę jednostek i sytuacji ekonomicznej w kreowaniu historii.

Tako rzecze Wikipedia. Tu wtrącę, że Wikipedia zawsze dziewica, myli się w zeznaniach znajdujących się na różnych swoich stronach. Potrzebny by był dłuższy wpis na ten temat. Oszczędzę tego Czytelnikowi informując, że w związku z dwukrotnym wprowadzeniem Kalendarza Rewolucyjnego (drugi raz go wprowadzono za Komuny Paryskiej), daty przeliczane przez Wikipedię z tego kalendarza „na nasz” są błędne!

Piszą na przykład, że Bonaparte dokonał zamachu 9 listopada (18 brumaire’a roku VIII).

 

Odskocznia nie całkiem od tematu, tylko HIPOTEZA pierwsza.

Oficjalną datą rozpoczęcia Rewolucji Francuskiej był szturm Bastylii w dniu 14 lipca 1789.

Oficjalnie, przyczyną nastrojów rewolucyjnych we Francji była niepogoda roku 1788, która spowodowała nieurodzaj, który z kolei był powodem „klęski głodu, wzrostu nędzy, bezprawia, falę buntów i powstań”. Tako rzecze Wikipedia.

Tego samego dnia w którym nastąpił szturm Bastylii, tego rzekomego więzienia, w którym jak się okazało nie było ani poszukiwanego przez tłum prochu, ani więźniów – bo było tam czterech fałszerzy, hrabia oskarżony o kazirodztwo i dwóch szaleńców – nastąpiła kulminacja chłopskiej rewolty zwanej „Wielką Trwogą”. Chłopi domagali się walki z głodem, z bezrobociem i panującą drożyzną. Domagali się zmniejszenia ciężarów feudalnych.

Wikipedia pisze że: „występując przeciw panom feudalnym, groźbami wymuszali wydawanie dokumentów archiwalnych uzasadniających i ustalających obciążenia feudalne. Kiedy odmawiano im wydania akt, podpalali zamek wraz z dokumentami, a feudał był wieszany. Sporadycznie zdarzały się przypadki że sprowadzany był notariusz, który odpowiednim aktem prawnym uwierzytelniał rezygnację przerażonego seniora z jego praw.

W odpowiedzi na powstanie chłopskie zebrało się Zgromadzenie Narodowe, na którym zaproponowano zniesienie przywilejów podatkowych, pańszczyzny, martwej ręki, i innych ciężarów osobistych. Na wniosek jednego z posłów kler zrzekł się dziesięciny.
Całkowite zniesienie ustroju feudalnego nastąpiło jednak dopiero w dekretach agrarnych Konwencji z 1793.

Mimo Dekretu z 4 sierpnia i uchwalenia Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela w dniu 26 sierpnia 1789, we wrześniu do Paryża dotarł głód spowodowana obfitymi opadami, które zniszczyły większość plonów.
5 października uzbrojony tłum, na którego czele szły paryskie kobiety, w liczbie około pięciu tysięcy, udał się do Wersalu.
Rebelianci wtargnęli do pałacu nocą. Lud zażądał przeprowadzki dworu do Paryża, co król natychmiast spełnił. Również Konstytuanta przeniosła się do paryskiego Tuileries. Po tych wystąpieniach nastąpiło względne uspokojenie nastrojów. 2 grudnia na wniosek biskupa Talleyranda Konstytuanta uchwaliła konfiskatę majątków kościelnych. Dobra te przejęło państwo, a sprzedając je następnie w przetargach, uzyskało fundusze, którymi pokryto deficyt budżetowy.

W roku 1788 dług państwowy pochłonął aż 41% budżetu, podczas gdy dwór królewski 15%, wojsko i dyplomacja 27%, a inne wydatki 17%.
Odtąd też duchowni otrzymywali pensje od państwa.

14 grudnia wydano dekret ustanawiający we Francji nowy podział administracyjny. Kraj podzielono na 83 departamenty, okręgi, kantony i gminy. Miasta podzielono na sekcje.”

Moim zdaniem, tak zwana Rewolucja Francuska miała taki przebieg. Co najmniej przez dwa lata 1788 i 1789 Francję nawiedzały „obfite deszcze i powodzie”. Rozpoczęła się straszliwa klęska głodu i „bezrobocia na wsi”. Bo jak pola stoją dwa lata pod wodą, to lud rolniczy jest bezrobotny i się trochę nudzi…

Możliwe, że jakieś klęski żywiołowe zaczęły się już w roku 1761 lub 1762. W wyniku takiej klęski, np. jakiejś mega-powodzi, obejmującej całą Europę, najbardziej poszkodowani okazali się ci co handlowali różnymi towarami, oraz ci którzy te towary spławiali rzekami (firmy kupieckie oraz transportowe). Nagle kupcy całej Europy i „rzecznicy” trudniący się transportem rzeczno-morskim stali się bankrutami, bo zatonęły wszystkie łodzie z towarami i zmyło wszystkie składy portowe.

Bankrutami stały się też sieci bankowe (papieska Złota Sieć i Towarzystwa Miłosierdzia Jezuitów), które przelewały pieniądze z konta na konto (z hipoteki na hipotekę)  pomiędzy kupcami oraz ubezpieczały towar.

5 marca 1762 parlament francuski rozpoczął obrady na temat długu Jezuitów wobec banku w Marsylii, a w lipcu uznał działalność Towarzystwa Jezusowego za szkodliwą dla interesów Francji i przygotował zarządzenie o usunięciu zakonników z kraju, które król podpisał dopiero w listopadzie 1764.

Potoczyła się śnieżna kula upadłościowa. Do roku 1788, na pokrycie powstałych długów, Francja przeznaczała nawet 40% swoich całorocznych wydatków. Wszyscy zaczęli szukać „papierów dłużnych” zdobywając „świątynne archiwa” i wkrótce się okazało, że wszyscy są wszystkim winni jakieś długi.

Zgodnie z istniejącym „rzymskim prawem” jakie wtedy istniało we Francji, w takim momencie WSZYSCY stawali się „niewolnikami kabalnymi”.

Spowodowało to konieczność uchwalenia nowych praw „9 Messidor i 11 Brumaire” roku siódmego (1796 lub 1798), w wyniku czego, wszystkie archiwa Francji zostały odtajnione i dla każdego całkowicie udostępnione. O tym mówi omawiana praca.

Znajdujemy tam też, że doprowadziło to do całkowitej patologii, bo każdy nie tylko „zaglądał w papiery hipoteczne sąsiada”, ale złośliwie dopisywał do cudzych zapisów hipotecznych swoje, wydumane lub prawdziwe należności. Osoba której „sąsiad” dopisał do hipoteki jakieś wyimaginowane czy prawdziwe długi, musiała sądownie udowodnić, że jest to nieprawda. A do tego czasu nie mógł prowadzić działalności gospodarczej. Mało tego, nadal zachowano „stare prawo słowiańskie”, chroniąc każdą hipotekę przed wierzycielami, pierwszeństwem do majątku hipotecznego dla żony i dzieci właściciela hipoteki.

Taka „wolność hipoteczna” musiała spowodować CAŁKOWITE wstrzymanie wszystkich operacji handlowych przeprowadzanych przez kupców francuskich! Przy tej zapaści handlowej dwuletnia klęska głodu była banalnym problemem. To była całkowita blokada ekonomiczna Francji!

Omawiana praca podaje doskonały przykład działania „kodeksu francuskiego”:

Jan od lat dwudziestu jest bliskim sąsiadem Piotra i w ciągu całego tego czasu nie miał przy sobie ani żony ani dzieci. Prosi zatem Piotra, który ma żonę i pięcioro małoletnich dzieci, o pożyczenie mu 10,000 franków, pod zastaw (hipotekę) domu Piotra. Ponieważ jest to wartość całego wspólnego majątku Piotra i jego małżonki, sprawdza on dokładnie, czyli Jan nie był w przeszłości opiekunem lub nie miał żony. Nikt jednak nie słyszał o tym, by Jan miał żonę łub zasądzoną opiekę. Jan przybył do miasta przed dwudziestu laty, kupił dom, żył w nim spokojnie i samotnie, nawet z nikim listownie nie korespondował.

Piotr sprawdza w miejskiej hipotece, że dom Jana nie jest zadłużony.

Towarzystwo ogniowe wyceniło dom Jana na 24,000 franków.

Pożycza zatem Piotr Janowi te 10,000 franków, a transakcja jest wpisana do hipoteki domu Jana jako „pierwsza”, czyli pierwsza w kolejce ewentualnej wymagalności. Jan pisemnie zaświadcza, że nie miał nigdy żony ani nie został zobowiązany do roli opiekuna, zadeklarował się też pisemnie, że podda się karze aresztu, gdyby jego oświadczenie o braku żony i opieki okazało się fałszem.

Przez trzy kolejne lata, Piotr otrzymuje regularnie wypłacane procenty od pożyczonej sumy. W kolejnym roku nagle umiera Jan. Po jego śmierci pojawia się żona Jana, która żyła przez 23 lata z nim w separacji. Zgodnie z prawem (KF), staje się ona teraz właścicielką domu Jana o wartości 24.000 franków i do tego nie obciążonego hipoteką, czyli sumą 10.000 franków jakie Jan pożyczył od Piotra, bo zgodnie z KF długi męża nie dotyczą jego żony i dzieci.

Jak pisze Hube: „teraz Piotr, jego żona i pięcioro dzieci idą na żebraków. Gdzie tu jest sprawiedliwość? Na cóż się tu przyda owo zagrożenie aresztem osobistym, które przecież miało być tak silną rękojmią?”

Jak widać, bank jakichś „Miłosiernych Braci” czy innych „Sióstr Miłosierdzia”, dał gotówkę Janowi, pod hipotekę na dom Piotra. A jak „mleko się rozlało”, to bank nie mógł ściągnąć długu z hipoteki zmarłego Jana (bo zgłosiła się żona) i zaczął windykować z rodziny Piotra te 10 tysięcy franków. Może jak to był Bank Niemiłosiernych Sióstr i Braci, to nie rozkładał sumy na raty, tylko wyrzucał rodzinę Piotra na bruk?

Uwaga dodatkowa. Proszę zwrócić uwagę na strażaków miejskich ubezpieczających domy. Przed oczami mam scenę, jak to domokążny akwizytor towarzystwa strażacko-ubezpieczeniowego przychodzi do domu z zapytaniem, czy właściciel chce się ubezpieczyć od ognia i płacić comiesięczną składkę?

A dla uwiarygodnienia, że strażak-ubezpieczyciel jest solidnym fachowcem, pewnie w jednej ręce dzierżył wiadro z wodą a w drugiej zapaloną pochodnię…

Prace nad powstawaniem nowego prawa hipoteczno-własnościowego dopingował lud francuski, plądrując i paląc w roku 1793 „bazylikę Saint-Denis”, czyli główne archiwum hipoteczne Francji imienia świętego Dionizosa…

Możliwe, że tak zwany „szturm Bastylii” to nie likwidacja więzienia w którym nie było więźniów, ani próba zdobycia tam prochu, którego jak się okazało w Bastylii też brakowało. Może ludzie chcieli „zajrzeć do swoich papierów” które mogły się znajdować w Bastylii, a po zapoznaniu się z długami swoimi i sąsiadów, po prostu puszczono archiwum z dymem, a dla pewności zrównano z ziemią?

Warto przypomnieć, że „archiwum imienia Dionizosa” zostało „przebudowane” w latach 1844-1845.

Może to jest data „zniszczenia archiwum” z roku 1793? Według jednego kalendarza wydarzenie roku 1793 było według innego kalendarza wydarzeniem z roku 1844?

 

= 4 =

Szanowny Czytelniku! Proszę sobie dopisać na kartce czerwonym mazakiem, że „Napoleona” nigdy nie było!

Napoleon Bonaparte (oficjalnie 1769 – 1815, początkowo „Napoleone Buonaparte”) jest całkowicie fikcyjną postacią bajkową i można ją włożyć pomiędzy Maszę, Niedźwiedzia oraz Osła, Shrecka i Siedmiu Krasnoludków!

https://pl.wikiquote.org/wiki/Przewr%C3%B3t_18_brumaire%27a
https://pl.wikipedia.org/wiki/Napoleon_Bonaparte
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kodeks_Napoleona

Wikipedia: „Kodeks Napoleona (fr. Code Napoléon, Code civil des Français) – zespół przepisów i norm prawnych prawa cywilnego wprowadzony we Francji w 1804 roku przez Napoleona Bonaparte. Była to pierwsza wielka kodyfikacja prawa francuskiego, po upadku ancien régime’u w wyniku rewolucji francuskiej.

…Ograniczał prawa kobiet…

…Prawo spadkowe miało na celu ograniczenie powstawania wielkich rodzin…

…zniesienie feudalnych ograniczeń prawa własności, pełna swoboda umów…

W 1793 została powołana komisja kodyfikacyjna, której przewodził Jean Jacques Cambacérès, francuski prawnik. Jej celem było przygotowanie kodeksu cywilnego w ciągu jednego miesiąca(!). Termin został dotrzymany, ale przedłożony Konwentowi projekt złożony z 700 artykułów został uznany za zacofany i odrzucony. Kolejne dwa projekty (w 1794 i 1796) również zostały odrzucone.

…Dopiero prace podjęte w 1800 roku z inicjatywy Napoleona doszły do oczekiwanego skutku. Napoleon powołał 4-osobową komisję…

Ostateczna wersja projektu została zredagowana w postaci 36 odrębnych ustaw uchwalonych w 1803 i 1804, a ostatecznie 21 marca 1804 roku uchwalona została ustawa zbierająca je wszystkie w jedną całość pod nazwą Kodeksu cywilnego Francuzów (Code civil des Français). Nazwa ta obowiązywała do 1807, kiedy to została zamieniona na Kodeks Napoleona (Code Napoléon), czym cesarz chciał podkreślić swój związek z kodyfikacją. Po upadku utworzonego przezeń cesarstwa podkreślał, przebywając na zesłaniu, że kodeks jest najtrwalszym dziełem, jakiego dokonał. Ostatecznie, po wielu zmianach, powrócono do pierwotnej nazwy…

Uzasadnienie tezy o „napoleońskiej bajce”? Jest ono banalnie proste!

W roku 1840 nikt nie wiedział i jeszcze nie słyszał bajki o „Napoleonie Bonaparte” oraz jego największym osiągnięciu, czyli Kodeksie Napoleona! Co udowadnia nam omawiane opracowanie!

Oficjalnie Kodeks Cywilny z roku 1804, który nazywamy teraz „kodeksem Napoleona”, jest omawiany w niniejszej pracy przez niezliczoną ilość razy jako „kodeks francuski”, który według wiedzy z roku 1840, został przyjęty w siódmym roku Rewolucji ( 1796 lub 1798), czyli rok lub trzy lata przed rokiem 1799, rokiem w którym „Napoleon doszedł do władzy”.

Koniec i kropka!

Amen!

Dopisek na koniec tego podrozdziału. Zarówno KF jak i Kodeks Polski powstawały w dwóch etapach. Według Hubego, KF uchwalono w czerwcu – lipcu roku siódmego ( 1796 lub 1798), poprawki wniesiono jesienią, zaś polskie prawo powstawało na podstawie KF w roku 1808, by dokonać poprawek w roku 1810.

Nie za bardzo jest możliwe napisanie takiej „konstytucji prawnej” na kolanie, w ciągu kilku miesięcy. Potem potrzeba co najmniej roku czasu na wniesienie poprawek, gdyż nigdy (a szczególnie w przypadku tak rewolucyjnego prawa hipotecznego) prawodawca nie jest w stanie przewidzieć jak przepisy teoretyczne skoryguje życie.

Polskie prawo hipoteczne powstawało na podstawie KF. Trudno sobie wyobrazić, że dokonywano zmian (dostosowując do polskich warunków francuski kodeks), jednocześnie wprowadzając w nim dodatkowe prawa, by uniknąć błędów francuskich, bez co najmniej 5-10 letniego okresu „obserwacji” działania KF we Francji.

Wydaje się absolutnie niemożliwe przetłumaczenie KF na język polski, opracowanie poprawek dostosowujących to prawo do polskich realiów, z jednoczesnym wprowadzeniem paragrafów i zasad które miały przeciwdziałać problemom jakie powstały we Francji po wprowadzeniu w życie KF, po CZTERECH LATACH od uchwalenia KF we Francji w roku 1804 (jak chce Wikipedia i oficjalna historia).

O tym że powyższe rozumowanie jest poprawne, świadczy to co napisał Hube:

„Zaraz w początkach Republiki Francuskiej wprowadzono prawa „9 Messidor i 11 Brumaire”, które za najwyższą wzięto zasadę jawność i szczególność hipotek, jako jedyny środek bezpieczeństwa i ułatwienia interesów.

Nie była jednak Francja przygotowana do tej nowej dla niej instytucji, nie tak bowiem szybko przekształcają się wyobrażenia ludzi i ich stosunki majątkowe ich, jak można przekształcać prawa.

Dlatego, gdy rozpoczęto prace nad rozdziałem 18 księgi III kodeksu, pomimo dążności Francji do wprowadzenia systemu hipotecznego narodów północnych, odstąpiono jednak od tego i na nowo wprowadzono prawo rzymskie. Dlatego też, dzisiejszy system hipotek francuskich jest niejako systemem stojącym pomiędzy prawem rzymskim i prawem narodów północnych.

Nie ma już wprawdzie generalnych hipotek w takim znaczeniu jak były dotąd, ale istnieją jeszcze hipoteki tajne inaczej zwane „prawnymi”.”

Powyższe cytuje Huber z „Diariusza Sejmowego Królestwa Polskiego” z roku 1818, tom II, strona 75 i 77.

Capisco? Fersztejn? Panimajetie Gaspada?

Uchwalają prawa, zwane Kodeksem Francuskim w dwóch etapach, ale mają jakieś problemy z rozdziałem prawa dotyczącym hipotek. Więc wycofano się z nowych i rewolucyjnych ustaleń dotyczących centralnych hipotek i na nowo „wprowadzono prawo rzymskie” – czytaj: niewolnictwo kabalne (odpracuj swój dług).

Absolutną zagadką jest dwukrotna wzmianka jakimś doskonałym prawodawstwie hipotecznym „krajów północnych”. Czy chodzi o zatopioną Doggerlandię? Jak to możliwe, że na nowo zaczęto we Francji wprowadzać „prawo rzymskie”?

Ciekawą sprawą o której wspomina Karol Huber, jest to, że wprowadzony w Polsce w roku 1808 1810, nowy system hipoteczny powielał starą zasadę iż „każdy może zaglądnąć do swojej czy cudzej hipoteki”, jednak wprowadzono zasadniczą zmianę. Mógł „zaglądnąć do hipoteki każdy”, pod warunkiem odpowiedniej opłaty. Można się domyślać, że było to zasadnicze ograniczenie w stosunku do 300-letniej praktyki hipotecznej w Polsce…

Wszystko się kręci wokół archiwów, hipotek, długów i tego że ktoś splajtował na planetarną skalę…

 

= 5 =

Aby nie przedłużać, zachęcając Czytelnika do zapoznania się z oryginałem, krótko streszczę jak z tworzeniem prawa hipotecznego w Polsce było.

Do roku 1794 istniał całkiem nowoczesny i logiczny system hipoteczno-archiwalny. Zabezpieczał on prawa wierzycieli i dłużników. System preferował prawa żony i jej rodziny przed prawami dłużników męża na jego majątku.

W latach 1808 i 1810 wprowadzono w Polsce zmodyfikowany Kodeks Francuski. Oryginalny KF zupełnie nie przystawał do istniejącego „od zawsze” polskiego systemu prawno-hipotecznego.

Moja uwaga / BK/. Czy zmiany polskiego prawa w stosunku do „KF”, nie miały na celu zachowanie w polskim wielowiekowym prawodawstwie „normalnego”systemu hipotecznego? Bo KF najwyraźniej wprowadzał „prawo niewolnictwa kabalnego”, którego nie było w Polsce od 300 lat!

Oparto się więc dodatkowo na prawie pruskim (z 1784) i austriackim (z 1794), które zaczęto wdrażać w polskiej dzielnicy „pruskiej” i „austriackiej”. Ostateczną wersję tego nowego prawa przegłosowano w Sejmie i Senacie w roku 1818. Kolejne zmiany, dotyczące hipotek, nastąpiły uchwałą Sejmu w roku 1825. Z biografii Romualda Hube wiemy, że kolejne prace kodyfikacyjne miały miejsce w latach 1856 – 1861.

Jeżeli byśmy założyli, że jednolite państwo zaczyna się w momencie stworzenia jednolitego, obowiązującego na całym terytorium prawa własnościowo- handlowego (zawieranie transakcji w oparciu o zapis hipoteczny), to dochodzimy do ciekawych wniosków. Poniżej jeszcze raz daty powstawania prawa hipotecznego w danym kraju, w nawiasie modyfikacje tego prawa:

Rzeczpospolita i Wielkie Księstwo Litewskie (po Smoleńsk na wschodzie i Krym na południu)
1503 (1527, 1539, 1550, 1588, 1607, 1768, 1775, 1808, 1810, 1818, 1825, 1856-1861)

Prusy
1784 (1807 – w wyniku Pokoju Tylżyckiego, Napoleon wymógł na Prusach przyjęcie „Kodeksu Napoleona” i sekularyzację dóbr Jezuitów)

Rosja
1786 (1797, 1802)

Zupełną zagadką jest nie tylko brak informacji na temat powstawania prawa hipotecznego w Rosji, ale także brak informacji o udziale „urzędników rosyjskich” w tworzeniu prawa hipotecznego na terenie RP i WKL. Wygląda jakby Rosja nie brała żadnego udziału w „rozbiorze Polski”. To „polscy urzędnicy” szkolili Rosjan jak wprowadzić prawo hipoteczne – vide życiorys Romualda Hube.

Rosyjska Wikipedia informuje:
Одним из первых ипотечных банков стал Государственный Банк для Дворянства, преобразованный в 1786 году в Государственный Заёмный Банк (просуществовал до конца 50-х годов XIX века). В 1786 году была образована и Страховая экспедиция для страхования передаваемых в залог каменных домов. В 1802 году к Государственному Заемному Банку был присоединен Вспомогательный для Дворянства Банк, созданный в 1797 году, во время правления Императора Павла I.

Czyli, zapisujemy w naszej tabelce Rosję Oldenburgów, która zaczęła tworzyć hipoteki dwa lata później jak Prusy, a wcześniej niż Francja i Austria. Ciekawe, nieprawdaż?

Austria (Czechy i Morawy, zaraz potem Księstwo Galicji i Lodomerii)
1794

Francja
1796 lub 1798 (1804)

Interesujące!

Jeżeli na terenie Rzeczpospolitej i Wielkiego Księstwa Litewskiego stworzono system hipoteczny dużo wcześniej niż w pozostałej części Europy, to w tej „pozostałej części Europy”, stosowano proste rzymskie prawo: „nie wywiązałeś się z zobowiązania finansowego – to teraz to odpracuj!”.

Ciekawe jak wyglądały sprawy hipotek i spłaty długów na terenie Rosji. Jak już linkowałem, „do czasów Piotra I” istniała tam instytucja „niewolnictwa kabalnego”. Można podejrzewać, że i na terenach rozciągających się na wschód od Wielkiego Księstwa Litewskiego do roku 1786 obowiązywało to „prawo rzymskie”.

 

Druga „hipoteza dnia”

Jeżeli przez cały wiek XVI tworzono w Rzeczpospolitej prawo hipoteczne (5 ustaw w tym stuleciu), a później przez kolejne 200 lat zmieniano i udoskonalano te prawa tylko 3 razy, to by znaczyło, że system hipoteczny w Polsce ukształtował się do początku XVII wieku ( tylko jedyna ustawa w tym stuleciu z roku 1607 i dwie ustawy końcem kolejnego stulecia).

Co to oznacza? Oznacza to, że istniały wtedy (po roku 1600) sądy miejskie (grodzkie) oraz sądy ziemskie (rozpatrujące sprawy pozamiejskie).

Z uwagi na to, że kupcy nie przewozili pieniędzy za towar, a płacili „wekslami”, czyli rodzajem poświadczeń przelewu z hipoteki na hipotekę, wraz z umacnianiem się tego prawa i wzrostem handlu, niemal w postępie geometrycznym rosła ilość dokumentów. Każda „teczka hipoteki” stale „puchła” od dopisywanych informacji. Każda transakcja handlowa to obciążenie hipoteki a potem zdjęcie z niej długu po skończeniu transakcji, i ponowne jej obciążenie kolejną transakcją handlową.

Był to rodzaj naszej „kasy fiskalnej” połączonej z „systemem wystawiania faktur firmowych”. Do tego systemu, urząd hipoteczny potrzebował ogromnych budynków z pomieszczeniami na stale uzupełniane archiwa, oraz wymagał ogromnej rzeszy urzędników.

Przecież jeden kupiec mógł robić wiele transakcji miesięcznie. Każdą transakcją zakupową obciążano jego hipotekę, a po potwierdzeniu jej rozliczenia, następowała likwidacja tego długu. Przypomnę, że takie transakcje na „majątku miejskim” (cudzoziemca z miasta), były rozliczne (księgowane) na bieżąco (on line), zaś transakcje z udziałem „hipoteki ziemskiej” (pozamiejskiej), ze zwłoką do roku i sześciu tygodni. Dlatego też „szlachta” nie prowadziła żadnego handlu! Nie miało to żadnego sensu!!! Bo jeżeli szlachcic chciał coś kupić czy sprzedać (by ktoś mu wysłał towar lub by szlachcic dokonał wysyłki zboża), musiał czekać on i jego kontrahent rok i sześć tygodni na zaksięgowanie transakcji w urzędzie hipotecznym!

Można przypuszczać, że w pewnych okresach (gdy następowało niemal równocześnie kilka transakcji), hipoteka była obciążana wielkością długu wielokrotnie przekraczającego jej wartość. W innych okresach, na hipotece pojawiały się nawet „nadwyżki”, czyli że inni kontrahenci mieli należności na rzecz danej hipoteki.

System był niezwykle ciekawy, pomysłowy i… nie wymagał pieniędzy!

System hipotek (aktualizowanych na bieżąco archiwów „winien i ma”), był ściśle połączony z systemem prawnym – sądami grodzkimi i ziemskimi. Bo to sądy wydawały decyzje rejestracji w hipotece każdej operacji finansowej i czuwały nad tym by nie powstał dług wymagalny.

Stąd wynika wniosek, że zarówno sądy ziemskie jak i grodzkie musiały zajmować te same lub blisko siebie położone budynki. Bo wszystkim zależało na czasie. A „wożenie papierów” pomiędzy sądem a „archiwum hipotecznym” było kłopotliwe.

Stąd wniosek, że sądy: sąd ziemski (czyli „tubylców: obywateli RP i WKL = Słowian – Polaków”) oraz sąd grodzki, czyli „obcych cudzoziemców z eksterytorialnego miasta”, a także hipoteka, powinny zajmować te same lub obok siebie stojące budynki. Te budowle powinny być BARDZO DUŻE! Nie tylko z uwagi na ogromne archiwa hipoteczne, nie tylko na dużą ilość spraw rozstrzyganą przez sądy, ilość koniecznych urzędników, ale i ze względu na prestiż władzy!

Budynek sądowo-hipoteczny, powinien być najokazalszym i największym budynkiem każdego polskiego miasta i miasteczka. Powinien być oznaczony czytelnymi i zrozumiałymi dla wszystkich symbolami nieomylności i wszechwiedzy władzy sądowniczej oraz nieuchronności wyroków, czyli wymagalności zadłużenia.

Wszystkie budynki sądowo-hipoteczne na terenie Rzeczpospolitej, mimo zmieniających się przez 300 lat stylów budowania, powinny z daleka mówić przybyszowi że jest to budynek sądu i hipoteki.

Więc budynek taki, bez względu na to, czy zbudowano go w roku 1520, 1620 czy 1720, bez względu na to czy był zbudowany w Poznaniu, Gdańsku, Krakowie, Lublinie, Sokołowie, Staszowie, Grodnie czy przysłowiowym Smoleńsku, Kijowie lub Odessie, MUSIAŁ być od razu rozpoznawalny!

Był on budynkiem nie tylko użytkowym, gdzie pracowała rzesza urzędników, ale symbolem władzy państwa. Można przypuszczać, że budynek sądu powinien posiadać trzy wejścia, jedno główne dla sędziów i ich urzędników, oraz dwa wejścia boczne, dla stron – petentów, sądu grodzkiego i ziemskiego, znajdujących się w budynku. W budynku sądu, lub w znajdujących się tuż obok budynkach, powinno znajdować się miejsce na wielkie archiwum hipoteki.

I teraz najciekawsze! Takich, wielkich budowli, „prestiżowo wyglądających”, mających „na sobie” jednolitą „symbolikę wszechwiedzącej i nieuchronnej władzy” sądowo-hipotecznej – po prostu NIE MA!

Nie jest możliwe, by wojny XIX i XX wieku w jakiś tajemniczy sposób anihilowały ze szczętem WSZYSTKIE budynki sądowo-hipoteczne na terenie CAŁEJ EUROPY!

A może one istnieją nadal, tylko my nie ich dostrzegamy?

Jak wyglądało typowe, kilkutysięczne miasteczko, od Poznania po Mińsk i Kijów?

Ciasna zabudowa miejska, idąca od centralnego rynku, na którym znajdował się ratusz. Ratusz, choć okazały, jednak był niezwykle skromną budowlą w porównaniu z wielką świątynią stojącą w rogu rynku. Czasem w mieście były jeszcze inne świątynie, leżące na uboczu. Ale najczęściej w przedwojennym polskim miasteczku spotykało się „wielką trójcę”: ratusz, kościół katolicki oraz świątynia „żydowska”, zwana synagogą.

Obecnie, w małym, polskim miasteczku nadal mamy „trójcę”: ratusz, kościół i najczęściej miejsce po budynku spalonej i zburzonej przez Niemców synagogi.

A może, do połowy XIX wieku te budynki miały inną funkcję? Ratusz pewnie był także dawniej ratuszem, miejscem gdzie gdzie zbierali się radni i gdzie przechowywano miejskie dokumenty. Synagoga była miejscem kultu religijnego mieszkańców miasta, na ogół pochodzenia niemieckiego, bo „tubylców – Słowian” zamieszkujących tereny pozamiejskie, w miastach było niezwykle mało.

Z tego by wynikał wniosek, że obecny budynek kościoła był miejscem gdzie odbywały się sądy i gdzie znajdowało się archiwum hipoteczno-notarialne.

Jeżeli więc Państwo rozejrzycie się po okolicy w której mieszkacie, i zobaczycie obecną świątynię pod wezwaniem jakiegoś aktualnego świętego, a budynek ten będzie miał dostojne wejście pod kolumnadą wspierającą grecki, trójkątny tympanon, czasem z trójkątnym, „okiem wszechwiedzącym” lub symbolem słońca „promieniującego”, symbolizującym nieuchronność długu hipotecznego, to znaczy że stoicie przed budynkiem dawnego sądu. Budynek mógłby mieć także dwie wieże, symbolizujące sąd ziemski i grodzki.  Jeżeli były wieże o różnej wysokości, mówiło to pewnie że działa w budynku sąd grodzki, ale jest też ekspozytura sądu ziemskiego…

Pewnie pojedyncza wieża symbolizowała jeden rodzaj sądu istniejący w takim budynku, lub „archiwum notarialno-hipoteczne”.

Jeżeli obok znajdują się, lub w XIX wieku znajdowały się budynki „klasztorne”, to znaczy że w tych budynkach znajdowały się tysiące tomów akt hipotecznych, a jeszcze na początku w XIX wieku uwijało się przy nich dziesiątki i setki „klasztornych” urzędników.

Z kolei, jeżeli Czytelnik będzie w wiejskim kościele, wymurowanym gdzieś w XVII czy XVIII wieku, niech rozważy hipotezę, że ten budynek, został wybudowany jako archiwum kilku sąsiednich wsi, gdzie przechowywano kopie aktów sądów ziemskich, oraz kopie akt hipotecznych w formie „ewangelii”. Tam zbierały się rady wioskowe, tam obradowały rady rodzinne i odbywały się uroczyste akty przekazania własności z pradawnym zwyczajem uderzenia młodocianego świadka w policzek, lub „wytarganiem go za uszy, dla większej pamięci”.

Nad budynkiem sprawował pieczę „organista”, opłacany przez sąd ziemski – jako „organ” władzy zwierzchniej. Budynek był ufundowany przez „pierwszego sekretarza powiatu” czyli „dziedzica kolatora”. Pieczę nad archiwaliami społeczności, zgromadzonymi w budynku pełnił społecznie ustanowiony przez „kolatora – fundatora”, zaufany człowiek lokalnej społeczności – „beneficjent”, czyli inaczej człowiek zajmujący się wioskowymi księgami, czyli „ksiądz”.

A gdzieś na przełomie XVIII i XIX wieku, coś się stało takiego, że „przyszło nowe” i całkowicie zmieniło nie tylko odwieczny porządek rzeczy, ale zmieniło przeznaczenie tych opisywanych wyżej budynków, nadając im zupełnie inne funkcje…

 

Oryginalny tekst

Uwaga.

Tekst przekopiowałem z zamieszczonego poniżej linku skanu biblioteki cyfrowej. Nie poprawiałem prawie niczego, starając się zachować wierność oryginałowi… Tekst sprawdziłem kilkukrotnie z oryginałem, ale wciąż znajduję jakieś drobne literówki, za co Czytelnika przepraszam… Tekst szczególnie interesujący dodatkowo pogrubiłem.

I

Urządzenia spółeczeńskie / chyba umowy wspólnotowe – BK/, w miarę postępu czasu, kształcenia się wyobrażeń i wynalazków, do coraz większej postępując doskonałości, zmieniały powoli swą pierwotną postać, mimo świętości i mocy jaką do nich przodkowie przywięzywali.

Obyczaje, przykład ojców i sławne wyroki rządców, w dzieciństwie narodów, miejsce prawa zastępowały. Sprzedaże, zamiany, darowizny i spadki bez wszelkich były formalności: a jeżeli w miarę czasu jakiekolwiek zdarzyć się mogły, te grubości obyczajów i prostocie wyobrażeń odpowiadały; zależały zaś jedynie na słownych oświadczeniach, z takiemi uroczystościami, które się zdawały najlepiej polecać pamięci ludzkiej, zawartą umowę.

Historya dostarcza nam wiele przykładów. I tak pomiędzy innemi przy wprowadzaniu kupującego w possessyą rzeczy nabytej, zwoływano zwykle świadków, stosownie do wartości rzeczy; jeżeli takowa była małoznaczącą, wtedy trzech, a nawet, do ważniejszej i dwunastu używano. Świadkowie ci byli dorośli i dzieci w równej liczbie; pierwsi ażeby obecnym, drudzy zaś następnym pokoleniom świadectwo dać mogli. Prócz tego dzieci pociągano za uszy, lub dla tym większej pamięci uderzano w policzek ( Prawo Bajuwarów przytaczane przez Czackiego w dziele O prawach Polsk. i Litewsk. T. 11 str. 155. ).

Z czasem gdy się sztuka pisania znajomszą stała, spisywano zwykle umowy, zachowywano je, aby ustawnie posiadać świadectwa woli układy czyniących. Tym sposobem tworzyły się archiwa .

Żeby zaś od napadów nieprzyjacielskich były bezpieczniejsze i pod bliższą opieką bóstwa zostawały, łączono pospolicie te zbiory, z budowami świątyń.

Ztąd w dziejach wznoszących się państw europejskich, widzimy często prośby umierających, by ich testamenta, do miejsc składów klasztornych lub katedralnych przyjętemi były, jako najbezpieczniejszych do ich przechowywania; dla tego znajdujemy w składach tych, niestosowne do miejsca papiery i w księgach liturgicznych zapisywane dary lub umowy.

Mimo przerwy wieków i obszernej ziemi przestrzeni, wszystkie prawie narody jednakowe miały w tym względzie wyobrażenia: równie u Greków świątynie w Delfach i Delos, jak u Rzymian Saturna i Jowisza, a później Pokoju i Zgody, były miejscem składu papierów publicznych; a we Francyi w klasztorze S. Dyonizego aż do ostatnich czasów, pamiątki starożytne przechowywano. W Niemczech podług mniemań Eckharda ( Schediafma de tabulario antiquo Nr. XIX p. 31. ), z rozkazu Karola W. Eginhard, zaczął zbierać archiwa, które Otto I i Henryk Ptasznik cesarze pomnożyli. Tym samym torem kształcenia się postępowała Polska; i w niej czas długi żadnych aktów nie było: później składane w katedrach i klasztorach, dały początek aktom publicznym, które metrykami koronnemi ( In libro aut metrica terrestri , st. Mazow. p. 383. Wst. Łęcz. p. 195, liber terrestris r. 1423 P. Warsz. III. p. 346. ), księgami wieczystemi i t. p. nazywano ( Konst. r. 1607 V. L. 2. p. 1606 nakazała aby napisami na ewangeliach cerkwie nie pozyskiwały dóbr ziemskich. Ztąd widać jak dalece zapisy te używane były w Polsce. ).

Z czasem liczba tych ksiąg coraz się powiększała tak, iż już w drugiej połowie XIV-go wieku jak uważa Czacki (Tygodnik Wileń. X. p. 25. ), każdy sąd miał swoję księgę sądową, a ile było spraw lub przedmiotów prawnych, tyle też osobnych aktów, które wszystkie razem w jednej umieszczano księdze. W takowe księgi każdy sąd nie tylko wyroki swoje wpisywał, ale nadto wciągał w nie wszelkie umowy i zapisy, przez strony w materyi praw rzeczowych czynione, i w ogóle wszelkie układy (transakcye), na jakie się strony zgodziły i o ich wpisanie do ksiąg upraszały. A nadto wolno było każdemu podawać do księgi wszelkie dokumenta, jego prawa do rzeczy wykazujące, bądź że takową jako własność dzierżył, bądź że ją posiadał tylko.

Każdy akt zrobiony prywatnie lub w sądzie, jeżeli był podpisem sądu i pieczęcią opatrzony, a szczególniej też jeżeli go strony podpisały, uważano za oryginał (originaliter factae litterae) i z niego kopią urzędową w takiejże formie na żądanie strony wydawano, z tem nadmienieniem, że oryginał potwierdzono i zachowano w sądzie; i to zwano acticatio , a ztąd przyjęty sposób wyrażania się od sądów polskich ( Vol. leg-. I. p. 329. 549. r. 1503, 1539. Vol. 11. p. 932. r. 1550. ) „obtulit ad acticandum”, „actisque praesentibus inscribendum.”

Poźniejszemi czasy utworzyły się wyrazy techniczne, oblatowanie , (obfere) roborowanie : ingrossowanie, pierwszy oznaczał podanie aktu do ksiąg ziemskich lub grodzkich; drugi przyznanie stron przed urzędem lub księgami uczynione; trzeci niczem się od pierwszego nie różnił, oznaczał bowiem wcielenie aktu do ksiąg ziemskich i t. p. lub zwrócenie go temu, który nabywał prawa z poświadczeniem, iż wniesienie do ksiąg nastąpiło, czyli, że w sądowych księgach stosowną o tem uczyniono uwagę; tudzież że ten, który dóbr ustąpił lub ich nabył, miał do tego prawo; prawo bowiem nabywania własności u Sławian, miało związek z prawem obywatelstwa i nie każdemu dóbr nieruchomych, zwłaszcza wiejskich nabywać było wolno.

II

Jest to przedmiotem szczególnej nauki praw polskich, zgłębić od jakiego czasu kontrakt zastawy, bądź jako kontrakt antychretyczny, bądź jako kontrakt hipoteczny, miał miejsce w Polsce; jak dalece rozwinęły się u nas rzymskie wyobrażenia o hipotekach i jakie do wyrazu tego, prawa nasze przywięzywały znaczenie ( Obacz co do tego Dorywcze uwagi o istnieniu hipoteki, tak co do nazwiska jako i rzeczy w dawnem polskiem ustawodawstwie, umieszczone w Rozmaitościach Dziennika powszechnego warszawskiego z r. 1834 w Nr. 337, 343, 346 ). Wiedzieć nam tu tylko potrzeba, czyli w kraju naszym istniała jaka instytucya, do teraźniejszych instytucyj hipotecznych podobna i od jakiego czasu. Znajdujemy niejaką kontrollę praw rzeczowych do nieruchomości służących, mającą na celu ich jawność i zabezpieczenie, w dawnych polskich inskrypcyach , roboracycich i oblatach, in foro proprii districtus czynionych. I lubo instytucya ta, nie została u nas doprowadzoną do tego doskonałości stopnia, jaki przyjąć jest zdolną; słusznie się jednakowoż chlubić możemy, że przodkowie nasi pierwsi myśleli o zabespieczeniu praw rzeczowych i założyli główną podstawę tyle użytecznej instytucyi, od której bespieczeństwo najważniejszej części majątków obywatelskich i wewnętrzne szczęście narodu zależy; że wreszcie nie pozostawało im jak kilka w tej mierze postąpić kroków, a mielibyśmy byli dokładne hipoteczne prawo. Przypatrzmy się usiłowaniom przodków naszych w tym względzie. Trzy są konstytucye dawne polskie warujące i zabezpieczające prawa rzeczowe; z r. 1588, 1768 i 1775. Pierwsza konstytucya ( Vol. leg. II. Pag 1219 ) stanowi: że wszelki zapis przez dłużnika zeznany, a własność jego nieruchomą obciążać mający, zeznanym być winien w właściwym sądzie to jest tam, gdzie leżą dobra długiem obciążone. Wszelkie zaś zapisy, któreby w księgach jakich odległych Grodzkich albo Ziemskich zeznane były, ad proprium forum Terrestre vel Castrense, ubi bona recognoscentis consistunt, per modum oblatae, per Creditorem, vel debitorem, albo sługę którego z nich wpisane, dla wiadomości każdego były. A potioritas tego zapisu ma być liczona od onego aktu, gdy będzie in proprio foro per oblatam aktykowany. Ktokolwiek więc z wierzycieli takowego nie uzyskał zapisu, stawał w rzędzie rękodajnych czyli prywatny zapis mających, ten zaś kto posiadał zapis w księdze sądowej zeznany, nabywał tak nazwaną potioritatem to jest, że stosownie do daty zapisu urzędowego, odbierał pierwszy należytość swoję, po sprzedaży dóbr dłużnika wywłaszczonego, następnie odbierał należytość swoję wierzyciel z późniejszą datą zapis mający, i tak dalej.

Podług tej ustawy żona na zabezpieczenie posagu, jaki w dom małżonka wniosła, miała uprzywilejowaną że tak nazwę hipotekę, na dobrach swojego męża. Nadto prawo wejścia do hipoteki dłużnika, służyło temu, który sobie miał przyznane sądownie przezyski, czyli, który uzyskał w sądzie wyrok skazujący dłużnika na za płacenie. Do jakiej zaś ilości wierzyciel powinien byt pożyczać dłużnikowi, ażeby mu dług nie przepadł, zostawiono to jego roztropności; bo lubo prawo z r. 1527 ( Vol. leg. I p. 481 ) nakazało szacować dobra szlacheckie i duchowne, nie miało przecież na celu ani praw rzeczowych, ani dobra wierzycieli. Gdy więc u nas żadnych ksiąg nie było, z którychby się wierzyciel, mógł o szacunku dóbr przekonać, a chociażby się skądinąd mógł dowiedzieć, przecież jak się to zwykle i teraz dzieje, nie należało mu bezpiecznie na owej polegać cenie; z powodu, iż wartość dóbr często spadała lub się podnosiła, z tych więc powodów wierzyciel powinien był rozważyć interes, nim wszedł z dłużnikiem w układy. Prawo z roku 1588 nie objęło wszystkich rodzajów prawa rzeczowego, gdyż mówi jedynie o zapisach długów, i nie określiło czasu, w którymby zapisy o prawa rzeczowe, w księgę właściwego ziemstwa pod nieważnością wpisać należało. Przywiodła to do skutku druga konstytucya z r. 1768 ( Vol. leg. VII. p. 708. ) stanowiąc: iż transakcye wszelkie, tak wieczyste jako i doczesne, ręczne, dożywocia i zapisy, w obcych grodach lub ziemstwach zeznane; a podług pomienionego statutu W. X. Litewskiego, na pierwszych lub powtórnych rokach, w czasie pokoju, sposobem oblaty, do ksiąg własnego województwa lub powiatu, gdzie się dobra znajdują, a w czasie niepokoju lub grassującego powietrza, po uspokojeniu tego, w rok i niedziel sześć nie będą przeniesione, takowe transakcye niszczemy i za nieważne w każdym Sądzie mieć chcemy. Tem jednak postanowieniem nie odjęto tak zwanej vis perpetuitatis grodom, za wieczne uznanym, a ztąd wiecznemi zwanym; którym przy znano moc, iż wszelkie zapisy, prawo rzeczowe dające ważnemi były, chociażby takowe obywatele z innych województw i powiatów zezna wali. Takim grodem ( Vol. leg. II. p. 1337 r. 1590. Vol. III p. 688 r. 1633 ) był gród lubelski i wszystkie grody województwa sandomirskiego, podlaskiego i t. p.

Wreszcie konstytucja z r. 1775 ( Vol. leg. VIII. p. 179 ) pierwsze dwie z r. 1588 i 1768 dalej rozwijając, postanowiła: iż przy każdym grodzie ma być utrzymywana osobna księga, w którąby żadne inne transakcje przyjmowane nie były, tylko długi obywateli tego województwa, ziemi lub powiatu, w których gród ów jest położony. Stanowi prócz tego dalej ta konstytucya: „Mieć chcemy, aby każdego pożyczającego pieniędzy, dług w tę księgę wciągniony był. Gdyby zaś debitor nie w własnym powiecie, lecz w odległej której prowincyi zaciągnął summy, tedy kredytor dający mu takową summę, czyli to na zapis urzędowy, czyli na kartę ręczną, czyli na wexel, dokument swój do własnego grodu debitora odesłać, i w protokóle wyżej wyrażonym zaoblatować powinien będzie in spatio roku i niedziel sześciu, a to pod utratą summy.

Zapisy więc tym sposobem w grodzie nie roborowane uważać się miały za ręczną kartę, a wierzyciel, nie mógł z nich poszukiwać swej należytości, na dobrach dłużnika, aż dopiero po zaspokojeniu tych wierzycieli, którzy prawo rzeczowe, sobie przyznane mieli. Z żalem tu wy znać należy, i z rozporządzenie to prawa, skutku nie wzięło, i ze ksiąg takowych grody nasze nie utrzymywały, chociaż im to poleconem było. Lubo do tego stopnia przodkowie nasi postąpili w zabezpieczeniu praw do nieruchomości służących, że z wielu względów dawna nasza instytucya hipoteczna, bardziej niż dzisiejsza francuzka, celowi swemu odpowiadała, przecież wiele jej jeszcze brakowało, aby do tej doszła doskonałości, w jakiej ją dziś widzimy. Główne niedoskonałości dawnej polskiej hipoteki były następujące:

1) Że dawne inskrypcye i oblaty polskie, wszystkich praw rzeczowych nie kontrolowały; i tak, tytuły własności, na samem prawie polegające, nie zaś na transakcyi, n. p. na prawie sukcessyjnem, wyjęte były z pod tej kontrolli; co oczywiście dawało powód do nader licznych i zawikłanych processów.
2) Hipoteka polska była z wielu względów niepewną; poświęcono bowiem bezpieczeństwo dogodności, pozwalając transakcye w obcych kancellaryach zawarte, do ksiąg wieczystych w rok i sześć niedziel przenosić; a zatem czytający właściwą księgę wiedzieć nie mógł, czyli nie było w obcej kancellaryi jakowych umów.
3) Że istniały hipoteki tajne, których wyobrażenia z praw rzymskich powzięte były, takiemi były n. p. summy ewikcyonalne.
4) Że porządek wewnętrzny nie był doskonalony z postępem czasu; a nawet później stała się jeszcze mniej pewną, kiedy zbawienne przepisy dawniejszych czasów z użycia wyszły, a nawet wyraźnie przez prawa późniejsze uchylonemi zostały.

Wyższą jednak była od dzisiejszej hipoteki francuzkiej co do dokładności zbioru, bo wszystkie umowy które się własności dóbr dotyczyły lub ich obciążenia, wciągano do ksiąg wieczystych; mniej także było przywilejów, mniej tajnych hipotek. Była lepszą co do legalności umów, bo te musiały być urzędownie zawartemi lub roborowanemi; wreszcie przepisaną była statutem forma kontraktów, co się nie mało do uniknienia nielegalności umów przyczyniało.

 

III

Z zmiany polityczną, narodu i rządu naszego prawodawstwo także zmienić się musiało. Po rozbiorze Polski w r. 1794 w części która do Pruss wpadła, w miejsce dawnych polskich inskrypcyj i oblat, zaprowadzoną została ordynacya hipoteczna pruska, cechująca się dokładnością lecz wiele formalności utrudzających mieszcząca, która już w Prussach od roku 1784 pod nazwiskiem Hypoteken- Ordnung istniała; gdy tym czasem w drugiej części Polski do Austryi wpadłej, dawne inskrypcye i oblaty polskie zachowane zostały przez tak zwany dekret normalny, wydany dla sądów Galicyi zachodniej ( Dekret ten nie jest objęty w kollekcyi praw i postanowień drukowanych. ); rząd bowiem austryacki poprzestał tylko na zaprowadzeniu ściślejszego porządku w utrzymywaniu akt publicznych. Co do Galicyi wschodniej, patent tabularny wraz z instrukcyą dla urzędników książki tabularne utrzymujących, który dnia 22 Kwietnia 1794 roku początkowo dla Czech i Morawii wydanym był, później i na Galicyą wschodnią rozciągniętym został. Gdy traktatem wiedeńskim w r. 1809 Galicya zachodnia, wraz z częścią Galicji wschodniej, to jest powiatem Zamojskim, do Polski wróciła, zatem prawo austryackie w tej części Polski, t. j. powiecie Zamojskim było obowiązujące. Nareszcie z zaprowadzeniem u nas kodexu francuzkiego, który do części od Pruss oderwanej dnia 1 Maja 1808 roku, ( Dekret z dnia 27 Stycznia 1808 r. Dz. praw X. War. T. I. p. 46 ) a do części od Austryi przywróconej t. j. do dawnej Galicji zachodniej, dnia 15 Sierpnia 1810 r. ( Dekret z dnia 9 Czerwca 1810 r. Dz. praw X. War. T. II p. 220 ) jako prawo obowiązujące wprowadzonym został, zaprowadzaną zarazem została instytucya hipoteczna francuzka. Jak się kształciła ta instytucya we Francyi i dla czego w Polsce utrzymać się nie mogła, następnie wyłożyć nam przychodzi.

 

IV

We Francyi aż do czasów rewolucyi żadnych nie było ksiąg hipotecznych, w właściwem tego wyrazu znaczeniu; cała bowiem Francya rządziła się prawem rzymskiem o hipotekach. Każdy akt notaryalny zapis względem długu obejmujący, nadawał bezpieczeństwo na całym majątku dłużnika tak ruchomym jako i nieruchomym, tak teraźniejszym jak i przyszłym, a to podług daty swojej, to jest: nadawał pierwszeństwo przed wszystkiemi długami później urzędownie zaciągnionemi, a nawet przed wszystkiemi aktem tylko prywatnym udowodnionemi długami.

Systemat atoli ten hipoteczny na prawach rzymskich oparty, chybiał zupełnie swojego celu; u Rzymian bowiem cale bezpieczeństwo wierzycieli polegało na surowości praw przeciw dłużnikowi, dłużnik bowiem nie mogący płacić, w niewolą wierzycielowi oddawanym bywał. Chcąc zaś prawo rzymskie zapobieżeń zatajeniu długów hipotecznych, postanowiło karę stelionatu na tych którzyby twierdzili mylnie, iż rzecz którą hipoteką obciążali jest bezdłużną, albo mniej podawali długów niż ich było. Bezpieczeństwo zatem hipoteczne u Rzymian, bardziej się na osobie niż na rzeczy opierało. Lecz we Francyi dłużnik obu rodzajów bezpieczeństwa był pozbawionym.

Zniknęło bezpieczeństwo osobiste, przy upowszechnieniu wyższych wyobrażeń i odmiennej prawa francuzkiego dążności, które w dłużniku choć nie wypłacalnym nie chciało obrażać praw człowieczeństwa. Nie było bezpieczeństwa rzeczowego, bo się nikt dowiedzieć nie mógł wiele aktualnie długów na jakiej ciążyło nieruchomości, a tak nie wiedział czyli jego wierzytelność dostatecznie jest zabezpieczoną.

W początkach dopiero rzeczypospolitej, poznano opaczność zasad na których się cała hipoteka francuzka gruntowała, i zwrócono szczególniej uwagę na hipoteki narodów północnych, które na odmiennych zupełnie i nierównie lepszych polegały zasadach; a dążąc do wytkniętego przez nie celu, uchwalone zostały zaraz w początkach rzeczypospolitej prawa 9 Messidor i 11 Brumaire, w których za najwyższą wzięto zasadę jawność i szczególność hipotek, jako jedyny środek bezpieczeństwa i ułatwienia interessów. Nie była jednak Francya przysposobioną do tej nowej dla niej inslytucyi, nie tak bowiem szybko przekształcają się wyobrażenia ludzi i majątkowe ich stosunki, jak prawa przekształcać można. Dla tego gdy przyszło do układania tytułu 18 księgi III kodexu, pomimo dążności Francyi do systematu hipotecznego narodów północnych, odstąpiono jednak od niego i na nowo wyobrażenia praw rzymskich wskrzeszone zostały. Stąd też poszło, iż dzisiejszy systemat hipotek francuzkich jest niejako systematem środkowym, między systematem rzymskim i systematem północnych narodów. Nie ma już wprawdzie generalnych hipotek w takiem znaczeniu jak dotąd były, ale istnieją jeszcze hipoteki tajne inaczej prawnemi zwane. Tak więc Francya w tem co się dotyczy hipotek, stanęła dopiero na połowie drogi ( Dyaryusz sejmu Król. Pol. z r. 1818 T. II. sir. 75 i 77 ).

Taka jest treść historyi prawa hipotecznego we Francyi, które do nas w latach 1808 i 1810 wraz z kodexem francuzkim zaprowadzonem zostało. Prawo to jednak nie mogło być dostatecznem dla naszego kraju, w którym dawniejsze inskrypcye i oblaty, a później ordynacya hipoteczna pruska i austryacka, inne zupełnie i nierównie lepsze o przedmiocie i wewnętrznej organizacji podobnej instytucji, zaprowadziły wyobrażenia. Jakoż w samej rzeczy rząd polski przekonawszy się wkrótce o niedostateczności hipoteki francuzkiej, polecił radzie stanu wygotowanie projektu do nowego prawa hipotecznego, który na sejmie w roku 1818 przez obie izby przyjęty, dnia 14 Kwietnia t. r. sankcyonowany, a dnia 20 Lipca t. r. w miejsce tytułu 18 księgi III kodexu cywilnego, jako prawo ogłoszonym został ( Dz. praw Król. Polskiego T. V. str. 295 i następne. Ustawa ta hipoteczna została w niektórych częściach zmienioną przez prawo sejmowe o przywilejach i hipotekach z dnia 1 Czerwca 1825 r. i kodex cywilny król. polskiego z tegoż dnia i roku T. IX i X Dz. praw. ).

W nowem tern hipotecznem prawie, odstąpiono zupełnie od zasad kodexu cywilnego, i chwycono się szczególniej wzoru hipotek pruskich; raz, że systemat ten jako najlepiej prawa rzeczowe zabezpieczający był dla Polski najstosowniejszym; po wtóre, iż już połowa kraju doświadczyła jego dobroczynnych skutków; na reszcie, że przywracając systemat ten, uniknie się tak mocnego wstrząśnienia prawnych stosunków, jakieby z zaprowadzeniem obcego jakiego systematu wyniknąć mogło. Ustawa hipoteczna polska nie jest jednak prostą praw pruskich kopią, owszem odstępuje od niego w wielu miejscach a mianowicie tam, gdzie liczne jego formalności bez naruszenia zasad uprościć było można i gdzie prawo to sprzeciwiało się duchowi prawodawstwa francuzkiego.

Dla ocenienia prawodawstwa hipotecznego polskiego i francuzkiego, porównamy je w niektórych ważniejszych zasadach w których najbardziej od siebie odstępują; gdyż tym jedynie sposobem oba te prawodawstwa najlepiej poznać, i korzyści ich równie jak i niedogodnośći najdokładniej ocenić będzie można.

 

V

PORÓWNANIE OGÓLNYCH ZASAD FRANCUZKIEJ I POLSKIEJ HIPOTEKI.

We Francyi podczas układania planu do nowego kodexu, po długich rozprawach w wydziale prawodawczym, czyli edykt hipoteczny z dnia 2 Czerwca 1771 r. podług którego ani jawność ani szczególność miejsca nie ma przywrócić, czyli też prawo hipoteczne z dnia 11 Brumaire VII r. cechujące się jawnością i szczególnością hipotek, z niektóremi odmianami utrzymać należy; zgodzono się nareszcie, aby zasady prawa z dnia 11 Brumaire nadal utrzymane zostały, i aby jawność i szczególność hipotek tudzież wzgląd na mężatki i małoletnich, służyły za główne zasady do ułożenia nowego kodexu. Tym sposobem powstał tytuł 18 księgi III o przywilejach i hipotekach.

Zastanowić się tu przede wszystkiem wypada, jak dalece zasady jawności i szczególności w kodexie rozwiniętemi zostały. Jawnemi winny być hipoteki, ażeby każdy osoby hipotekami związane łatwo mógł poznać, aby się kredyt krajowy wzniósł i wszelkim podejściom zapobieżonem było; tudzież aby się każdy kontraktujący o wypłacalności dłużnika dokładnie mógł wywiedzieć, i o stopniu swej pewności przekonać. W układzie jednak kodexu cywilnego, tak mało starano się o jawność hipoteki mężatek, małoletnich i bezwłasnowolnych, iż tu żadnej prawie nie masz jawności; skutek bowiem tego rodzaju hipotek od wpisu jest niezależnym; i dla tego obowiązek intabulowania takich hipotek, włożony na mężów, opiekunów, opiekunów przydanych i urząd publiczny, mało się do osiągnienia zamierzonego celu jawności przykłada, jak o tern codzienne przekonywa doświadczenie. Jeżeli zatem 1/3 część mieszkańców krajowych składa się z mężów i opiekunów, wyniknie ztąd ta następność, że owa jawność tyle chwalona w prawie z dnia 11 Brumaire 1/3 części mieszkańców krajowych nie dosięga; i to właśnie tej, której dobra bywają zwykle najbardziej hipotekami obciążone. Ztąd więc widzimy, że zasada jawności należycie w kodexie cywilnym rozwiniętą nie została. Czuli tę oczywistą sprzeczność sami nawet prawo-radzcy, i dla tego utrzymywali, iż każdy łatwo dowiedzieć się może czyli jego dłużnik ma żonę lub jaką opiekę. Ze jednak to tłumaczenie użytem jedynie było dla uniknienia oczywistych przeciwieństw, jest rzeczą aż nadto widoczną; mylność jego codzienne wykazuje doświadczenie, a nawet sami praworadzcy nie małej doznaliby byli trudności, gdyby ich się zapytano o tego rodzaju stosunki, co do każde go członka zgromadzenia do którego przemawiali.

Szczególność hipotek jest konieczną mówili mówcy francuzcy, ażeby nieruchomości hipoteką obciążone od nieobciążonych łatwo odróżnić można było; aby wierzyciel który sądzi że ma dostateczną hipotekę nie widział się zawiedzionym, w razie gdyby się inni kredytorowie o których on wiedzieć nie mógł zjawili; ażeby ludziom dobrej wiary ugruntować bespieczeństwo, podstępnym zaś odjąć możność szkodzenia, a to iż obok szczególności hipotek, dłużnik musi dokładnie oznaczyć nieruchomość na której dług zapewnia, a wierzyciel wywiedzieć się może należycie w kancellaryi hipotecznej o stanie nieruchomości, na której swą wierzytelność chce zabespieczyć; nareszcie aby się w ciągłej nie zostawało niepewności, jak to w hipotekach ogólnych ma miejsce. Zgodzono się zatem jednomyślnie na zasadę szczególności, tern bardziej że się za jej utrzymaniem wszystkie sądy francuzkie oświadczyły. Mimo tego jednak w skutek dalszych rozpraw postanowiono: iż szczególność tylko w hipotekach umownych ma mieć miejsce; a tak ograniczono już zaraz w początku ową zachwaloną szczególność. Jeżeli zaś śmiało powiedzieć można, że prawne hipoteki ( Wprawdzie hipoteki sądowe są także ogólnemi, lecz te przez nakaz ich intabulowania, stają się w pewnym względzie szczególnemi. ) które są ogólnemi i intabulacyi nie podlegają, połowę ogółu nieruchomości krajowych obciążają, wypłynie ztąd ten oczywisty wniosek, że owa szczególność która przecież miała być podstawą nowego systematu hipotecznego, celu swego tylko w połowie dopięła.

Najwyższemi zasadami prawa hipotecznego polskiego jest również jawność i szczególność. Pierwszą zasadę wyraźnie czytamy w art. 4, 6, 7, 8 i 9 ust. hip. polsk. z których się zarazem przekonywamy, ze żaden rodzaj hipoteki z pod tej zasady wyjętym nie jest. Poddając zaś prawo polskie wszystkie hipoteki pod obowiązek wpisu, robi je tern samem szczególnemi.

Art. 51. Prawo hipoteczne dopóki do ksiąg wpisanem nie jest, prawa rzeczowego stanowić nie może.

Art. 11. Pierwszeństwo każdej hipoteki, rachuje się od dnia uczynionego wpisu.

Art. 12. Jawność zatem i szczególność cechuje wszystkie rodzaje hipotek, bez względu na tytuł z którego powstają. Tak więc prawo hipoteczne polskie w całej swojej osnowie, w niczem od najwyższych zasad które sobie założyło nie odstępuje; a tem samem wyższości i pierwszeństwa przed prawem francuzkiem odmówić mu nie można.

 

VI

PORÓWNANIE SZCZEGÓLNYCH MATERYALNYCH ROZPORZĄDZEŃ PRAWA HIPOTECZNEGO POLSKIEGO I FRANCUZKIEGO.

1 . Definicya hipoteki francuzkiej i polskiej.

Kodex cywilny w art. 2114 następującą daje definicyą hipoteki: „L’hypotheque est un droit reel sur les immeubles affectes a l’acquirement d’une obligation.”
/Przekład elektroniczny: Hipoteka stanowi prawdziwe prawo do nieruchomości przeznaczonej na nabycie zobowiązania. – BK/

Że ta definicya jest niewłaściwą, już ta jedna okoliczność dostatecznie dowodzi, ze podług niej rzymskie pignus stricte dictum i francuzka antichrese byłyby także hipotekami; gdyż owo pignus jest prawem rzeczowem na nieruchomości zobowiązanie ubezpieczającem, a zastaw dóbr (antichrese) podług art. 2071 i 2072 jest prawem rzeczowem na nieruchomości, przez które dłużnik zapewnia należytości uiszczenie. Tak więc podług definicji kodexu cywilnego, hipoteki i zastawy dóbr byłyby jedną i tąż samą rzeczą, skutki jednakże jakie prawo do nich przewięzuje okazują należycie, że niemi nie są. Mimo jednak tej niedostateczności przypuściwszy że definicya ta hipoteki jest dobra, ( jak to utrzymują Pandectes francaises XV p. 231 ) zawsze jednak będzie ona sprzeczną z art. 2119 który mówi o hipotece na ruchomościach, gdy tymczasem w powyższej definicyi czytamy, że hipoteka tylko na nieruchomościach miejsce mieć może, gdyż to jest cechą główną charakteryzującą hipoteki. Ustawa hipoteczna polska następującą daje w art. 47 definicyą hipoteki: „Hipoteka jest rzeczowe prawo na nieruchomościach, do których przywiązane jest zaspokojenie wpisanych zobowiązań.”

Ta definicya daleko jaśniejsze i lepiej odróżnione wyobrażenie hipoteki zawieraj wyraz zaś „wpisanych zobowiązań” różni ją dostatecznie od wszelkich innych zabezpieczających kontraktów. Prawodawcy zaś francuzcy, niepewne wyrazowi hipoteki nadali znaczenie, równie jak Grecy swojemu /tu słowo greckie – BK/.

  1. Hipoteka prawna mężatek.

Prawo francuzkie w art. 2121 daje mężatkom prawną hipotekę na dobrach ich mężów. Hipoteka ta rozciąga się do wszystkich jego nieruchomości tak teraźniejszych jako i przyszłych; wolną jest od wniesienia do ksiąg hipotecznych i ubezpiecza posag, to co się żonie na mocy umów małżeńskich należy, summy posagowe które otrzymała ze spadków lub darowizn, należące jej się wynagrodzenia długów które z mężem swoim zaciągnęła, i zastąpienia do jakich mąż jest obowiązanym z powodu alienowanych własności swej żony ( Art. 2122, 2136 k. c. f ).

Dzień od którego się hipoteka zaczyna, jest wyraźnie co do dwóch ostatnich należytości prawem oznaczony; mniej jednak jasno w tym względzie tłumaczy się prawo co do dwóch pierwszych, to jest z umów małżeńskich i posagu wynikających. Art. bowiem 2135 stanowi: że w tym przypadku hipoteka ma miejsce od dnia zawartego małżeństwa (a compter du jour de mariage), gdy tymczasem art. 2194 i 2195 termin ten przenoszą na dzień w którym umowa małżeńska (intercyza) zawartą została (le jour du contrat de mariage), i na datę tejże umowy (la date du contrat de mariage). Sprzeczność ta jest oczywistą, a usiłowania w jej wytłumaczeniu są próżne; i nie pozostaje jak tylko zastosować tu regułę: lex posterior derogat priori; lubo z drugiej strony art. 2135 zdaje się dobitniej w tej materyi tłumaczyć niż art. 2194 i 2195 ( Persil w dziele Regime hypothecaire pod art. 2194 tak się tłumaczy: „il echappe au legislateur l’expression contrat de mariage, qui marque plutót un oubli de dispositions precedemment etablies, que l’intention de les abroger ou de les modifier.” ).

Powody przyznania mężatkom tajnej hipoteki aczkolwiek liczne, w następujących trzech punktach objąć można:

1) Mężatki nie znają prawa, nie mają udziału w pisaniu ustaw, nie powinny zatem żadnej ponosić szkody w razie nie zachowania takowych.

2) Kobiety tak są zależnemi od swych mężów, ze choćby nawet znały prawo obowiązujące, zadośćby mu uczynić nie były w stanie; zwłaszcza gdyby w tem mężowie własny upatrywali interes.

3) Każdy wierzyciel wie a przynajmniej dowiedzieć się może, że ma do czynienia z osobą żonatą, a tak zasłonionym jest od wszelkiego niebezpieczeństwa lub oszukaństwa.

Co do 1. Gdyby kodex cywilny był rzeczywiście uznał kobiety za nie mogące znać prawa, powinienby unieważniać wszystkie umowy, które one na swą szkodę zawierają; powinienby uwolnić je od kar w pewnych przypadkach na niezachowujących prawa przepisanych. Lecz podobnych rozporządzeń kodex cywilny bynajmniej nie obejmuje, owszem w art. 1356 stanowi zasadę: że omyłką co do prawa a zatem i niewiadomością nikt się wymawiać nie może.

Co do 2. Gdyby prawodawca francuzki mial był na uwadze tę tak wielką zależność żon od mężów, nie byłby im pewnie pozwolił ograniczać w intercyzie na korzyść mężów hipoteki ogólnej, którą im na jego dobrach przyznał; i nie byłby dopuścił, aby nawet w czasie małżeństwa wolno być miało żonie, zezwalać ważnie, po zasiągnieniu zdania czterech swych krewnych, na ścieśnienie służącej jej prawnej hipoteki, do pojedynczej jakiej nieruchomości swego męża ( Art. 2140, 2144 K. C. fr. ). Ztąd widzimy, że prawo francuzkie uważa mężatkę w czasie zawierania intercyzy za zupełnie niezależną od swego przyszłego męża, a jednakowoż pod pozorem tej zależności, uwalnia ją od obowiązku zaintabulowania kontraktu przedślubnego. Nawet w ciągu małżeństwa nie przypuszcza prawodawca tak wielkiej zależności, inaczej bowiem nie byłoby dla męża nic łatwiejszego jak skłonić żonę, a przez nią czterech jej krewnych, do zezwolenia na ścieśnienie prawnej hipoteki, jaką ma na jego dobrach.

Co do 3. O mylności tej zasady nie tylko doświadczenie przekonywa, ale nawet sam prawodawca zwątpił o jej prawdziwości, gdy w art. 2136 tak surowo zagroził mężowi, któryby zataił przed swym wierzycielem, że dobra jego tajną hipoteką żon są związane. Nie musiało się zatem prawodawcy francuzkiemu wydawać tak łatwą rzeczą dowiedzieć się, czyli kto jest mężem lub nie, inaczej bowiem zagrożenie to byłoby zbytecznem i żadnego nie miałoby celu ( Art. 2136 daje miejsce wielu sprzeczkom przez szczególniejszą swoją redakcyą. Jakże bowiem dłużnik może zezwalać lub dopuszczać na wniesienie przywilejów do hipoteki, kiedy te z prawa a nie z ugód wynikają? Jakaż szkoda wyniknąć może dla uprzywilejowanego wierzyciela, i uprawniać go do użycia aresztu osobistego w razie, gdyby dłużnik zataił lub zaciągnął nowe hipoteki, kiedy przywileje są pierwszemi przed wszelkiemi hipotekami? Jakże może być dłużnik uznany za szalbierza , w przypadku nie oświadczenia hipotek prawnych, kiedy on sam często jest w niemożności poznania wszystkich tajnych hipotek , które jego nieruchomość obciążają?).

Nie mamy potrzeby przywodzić więcej dowodów przeciw tajności hipoteki mężatek, jak skoro z krótkiego tego wywodu przekonywamy się, ze samo prawo francuzkie zbija w zupełności powody za nią. przytaczane.

Brak szczególności w prawnych hipotekach mężatek mówili mówcy i praworadzcy francuzcy, gruntuje się na samej ich naturze. Niepodobna bowiem jest nadać hipotece tej, charakteru szczególności; już to, ze w czasie zawierania umowy małżeńskiej nie można wielkości jej dokładnie oznaczyć, bo potrzebaby mieć wzgląd na przyszłe dobra żony; już to, że małżonek częstokroć żadnych dóbr nieruchomych w czasie zawierania małżeństwa nie posiada; już nareszcie, że posiadanie takowych łatwoby mógł zataić ( Conference l. c. 137. Motifs. 1. c. 63. ). Te atoli i tym podobne powody bynajmniej nie dowodzą, aby niepodobieństwem być miało na dać cechę szczególności prawnej hipotece męża tek; lecz okazują jedynie, ze rzecz ta z wielu trudnościami jest połączoną. Aby zaś przekonać o potrzebie ich przełamania dość jest powtórzyć to, co sami mówcy za szczególnością hipotek jako za główną tego systematu zasadą przytaczali. Prawodawstwo polskie przyznaje żonie tak w ciągu trwającego małżeństwa, jako i po rozwiązaniu jego, niemniej następcom po niej, tytuł do hipoteki prawnej przeciw mężowi, w razie gdyby mąż stał się odpowiedzialnym żonie, albo gdyby przy nim należność jakowa dla żony pozostała; hipoteka ta ciąży na całym majątku męża, tak teraźniejszym jako i później uzyskanym i nabywa dopiero od dnia intabulacyi własności i skutku prawa rzeczowego. Prawo nasze nie wymienia bynajmniej szczegółowo źródeł prawnej hipoteki, lecz stosuje ją ogólnie do wszystkich należytości żonie od męża przypadających; prawna zatem hipoteka mężatek w Polsce, rozciąglejszą jest od francuzkiej ( Art. 205 kodexu cyw. król. pols. i art. 17 prawa z r. 1825 o przyw. i hipot. ). Ztąd widzimy, że polska hipoteka mężatek, różni się głównie od francuzkiej jawnością i szczególnością, przez co bez wątpienia na pierwszeństwo zasługuje. Wyjąwszy bowiem z pod ogólnej reguły jawności i szczególności hipotekę męża tek, cala budowa hipotek na tych dwóch oparta zasadach upaść koniecznie musi: jawność i szczególność cechować powinna albo wszystkie hipoteki albo żadną: bo na cóż się przyda wierzycielowi znać część hipotek na jakiej nieruchomości ciążących, jeżeli się o wszystkich nie będzie mógł dowiedzieć?

( Że przesadzona troskliwość kodexu cywilnego o jednę mężatkę, często całe familie nieszczęśliwemi czyni, a nawet inne mężatki do ostatniej przywodzi nędzy (prawo bowiem francuzkie nigdzie nie wyrzekło w tej materyi zasady „privilegiatus contra aeque privilegiatum jure suo non utitur”, najlepiej następujący objaśni przykład.

Jan od lat dwudziestu jest blizkim sąsiadem Piotra i w ciągu całego tego czasu nie miał ani żony ani dzieci przy sobie. Prosi zatem Piotra, który ma żonę i pięcioro małoletnich dzieci, o pożyczenie mu 10,000 franków, na własny dom. Ponieważ summa ta stanowi cały wspólny majątek Piotra i jego małżonki, dowiaduje się przeto dokładnie, czyli Jan nie był kiedy opiekunem lub nie miał żony. Nikt nie wie aby Jan miał kiedy żonę łub opiekę. Przybył do miasta przed dwudziestu laty, kupił dom, żył w nim spokojnie i samotnie, nawet z nikim listownie nie korrespondując. Zaświadczenie hipoteczne przekonywa, ze dom jego od wszelkich hipotek jest wolnym, W towarzystwie ogniowem zapewnioną ma wartość 24,000 frank.

Pożycza zatem Piotr Janowi owych 10,000 franków na pierwszą hipotekę; skryptem, w którym go ten ostatni uroczyście zapewnił, ze nie miał nigdy żony ani opieki, a nawet poddał się wyraźnie karze aresztu osobistego , na przypadek gdyby się to fałszem być okazało. Trzy lata cieszył się Piotr regularną procentów wypłatą. Lecz po trzech latach umiera Jan ; nagle zgłasza się jego żona, która 23 lat żyła z nim w separacyi, wykazuje swą prawną hipotekę 24,000 fr. – a Piotr jego żona i pięcioro dzieci idą na żebraków. Jestże to słuszność? Na cóż się tu przyda owo zagrożenie aresztem osobistym, które przecież miało być tak silną rękojmią?

Prawo fraucuzkie tyle troskliwe o mężatki, krzywdzi je wyraźnie w art. 2146, mocą którego żona, która nieszczęśliwym trafem poszła za mąż na dziesięć dni przed otwarciem upadłości męża, nie może ocalić majątku swego, nawet przez uczynione wniesienie do hipoteki; wyjąwszy kiedy go in natura windykować może.)

Przekonanymi będąc o wyższości prawa polskiego przed francuzkiem w tem szczególniej, że ono obok praw mężatek szanuje prawa osób trzecich; pozostaje nam zwrócić jeszcze uwagę na tę okoliczność: ze prawo polskie powodowane roztropną troskliwością o mężatki, mając wzgląd na ścisły i święty węzeł, którym z mężami swymi są złączone i na udział jaki mają we wszystkich przygodach jego życia, przyznaje im pierwszeństwo przed wszelkimi innymi wierzycielami, którzy nie postarali się o zabezpieczenie hipoteką swych wierzytelności ( Art. 205. Kod. cyw. Król, Polsk. ).

  1. Hipoteka prawna małoletnich i bezwłasnowolnych.

Kodex francuzki przyznaje także małoletnim i bezwłasnowolnym prawną hipotekę na majątku ich opiekunów i kuratorów. Hipoteka ta rozciąga się na wszystkie teraźniejsze i przyszłe ich dobra i ubezpiecza wszystkie należytości z sprawowanej opieki wynikające ( Praktyka rozciąga ją nawet do należytości, z czynności opiekuna jako plenipotenta wynikających. Sirey 1812. p. 285. ), od dnia przyjęcia opieki niezależnie od wpisu ( Art. 2121, 2135. K. C. fr ).

Powody przez mówców francuzkich za tajnością i nieszczególnością prawnej hipoteki małoletnich przytaczane, są po większej części powtórzeniem tych, któremi hipotekę mężatek usprawiedliwić usiłowali; przywodzić je zatem i zbijać byłoby zbytecznem usiłowaniem. Niektóre jednak w samem prawie znajdujące się wątpliwości zasługują na uwagę, gdyż okazują, że i tu prawodawcy niedość gruntownie pracowali.

Prawo mówi „sur les biens de leurs tuteurs.” Czyliż więc hipoteka ta ma także miejsce na nieruchomościach współopiekunów, podopiekunów i tymczasowego zawiadowcy własnej woli po zbawionym być mającego? ( Art. 391, 396, 417, 497. K. C. fr. ). Rozwiązanie tej wątpliwości pociąga za sobą wiele ważnych skutków. Podług litery prawa wypadałoby ją zaprzeczyć tern bardziej, ze tak uciążliwe rozporządzenie nie powinno być nad wyraźny przepis prawa rozciągane. Zapatrując się atoli na zamiar prawodawcy zabezpieczenia majątku bezwłasnowolnego, pytanie to sposobem twierdzącym rozstrzygnąć należy; powody bowiem są tu też same co przy opiekach. PERSIL materyą tę najlepiej kommentujący rozwięzuje ją w sposób twierdzący co do współopiekunów i podopiekunów, lecz zostawia ją nietkniętą co do tymczasowego zawiadowcy mającego być pozbawionym własnej woli.

Art. 2135 mówi: że hipoteka zaczynać się ma „du jour de l’’acceptation de la tutele.”
Art. zaś 2194 termin ten przenosi na dzień „de l’entree en geston du tuteur.”
Któregóż więc postanowienia trzymać się należy? Wprawdzie zadawano sobie wiele pracy dla pogodzenia tych dwóch artykułów, lecz i tu podobno nie pozostaje jak tylko powiedzieć: il echappe au legislateur l’expression: jour de l‘entree en gestion.

Prawo polskie przyznaje podobnież tytuł do hipoteki prawnej małoletnim i bezwłasnowolnym na dobrach ich opiekunów tak teraźniejszych jako i przyszłych: hipoteka ta jednak ma dopiero skutek od dnia wpisu, który wtedy na dobrach opiekę sprawującego uczynić można, gdy się stanie odpowiedzialnym, lub gdyby należność jakowa dla małoletniego przy nim pozostała ( Art. 401, 404 li. C. Król. Polsk. Art. 15, 17, prawa z r. 1825 o przyw. i hipot. ). Jawność zatem i szczególność cechuje także ten rodzaj hipotek, a osoby trzecie mogą zupełnie polegać na księgach, bez narażenia się na podejścia ze strony jakiego opiekuna ( Obok tajności hipotek, opiekun może się łatwo znieść z swym pupillem i przyznawszy nu znakomitą pretensyą tym sposobem wszystkich wierzycieli hipotecznych , pozbawić funduszu. ).

Gdy zaś rząd o bezpieczeństwo jednej części mieszkańców z krzywdą drugiej starać się nie powinien, temi zaś przepisami prawa wszyscy oprócz małoletnich od podejść byliby zabezpieczeni, przeto prawo polskie, biorąc małoletnich pod swoją szczególniejszą opiekę, nakazało z głęboką mądrością składać opiekunom corocznie rachunek, w epoce przez radę familijną oznaczonej; przydanym zaś opiekunom, rachunki takowe przeglądać i gdyby się w czem opiekun odpowiedzialnym być okazał, żądać bez zwłoki wpisania prawnej hipoteki; co pod zagrożeniem ściągnienia na siebie odpowiedzialności posiłkowej , na przypadek gdyby opiekun nie był w stanie wynagrodzić nieletniego, dopełnić winni. Nadto takowego wpisania hipoteki prawnej domagać się mogą: każdy członek rady familijnej, każdy krewny, Prokurator królewski, a nawet sam małoletni. Jeśliby jednakże mimo tych ostrożności, jaka należytość małoletniemu od opiekuna przypadająca pozostała niezabezpieczona, zawsze pierwszy jest przed wszystkiemi długami osobistemi, na całym ruchomym i nieruchomym majątku opiekę sprawującego. Oprócz tego nakazuje prawo aby w każdej opiece był przydany opiekun , przez radę familijną mianowany; którego głównym jest obowiązkiem działać dla dobra nieletniego w każdym razie, gdy interes małoletniego znajduje się w sprzeczności z interessem opiekuna, za co z prawa jest odpowiedzialnym. Samych nawet członków rady familijnej pociąga prawo polskie w pewnych przypadkach do odpowiedzialności ( Art. 389, 452,461,162,403, 465 Kod. cyw. Król. Polsk. ). Widoczną jest rzeczą, że przepisy prawa polskiego chronią starannie równie małoletnich jak i wierzycieli opiekunów od strat wszelakich, gdy przeciwnie prawo francuzkie, będąc nadto troskliwem o małoletnich, najoczywistsze niesprawiedliwości względem innych osób a nawet innych małoletnich popełnia.

4 . Prawna hipoteka narodu, gmin i instytutów.

Kodex cywilny daje hipotekę prawną narodowi, gminom i instytutom publicznym, na majątku nieruchomym teraźniejszym i przyszłym poborców i rządców odpowiedzialnych. Hipoteka ta zyskuje dopiero skutek przez wniesienie jej do ksiąg hipotecznych ( Art. 2121, 2134 K. C. fr. ).

Istnieje wprawdzie we Francyi osobne prawo wiele na korzyść skarbu publicznego zmieniające ( Prawo z dnia 5. Septembr. 1807. r. ), lecz ponieważ podług kodexu francuzkiego, którym się tu jedynie zajmujemy, ten rodzaj hipotek ma swój skutek od dnia wpisu, jest zatem równie jak w prawie polskiem jawnym i szczególnym, żadnych przeto powodów do dalszych uwag nie nastręcza.

 

VII

PORÓWNANIE SZCZEGÓLNYCH FORMALNYCH ROZPORZĄDZEŃ PRAWA HIPOTECZNEGO POLSKIEGO I FRANCUZKIEGO.

Prawo francuzkie w 20-stu artykułach obejmuje następujące formy hipotek dotyczące i od praw polskich zupełnie odmienne przepisy:

1) Księgi hipoteczne mają być publicznemi i wypisy z nich każdemu żądającemu wydawać należy. Art. 2190.

2) Intabulacye robią się przeciw osobie dłużnika. Art. 2148, 2153.

3) Intabulacye następują przez podanie noty bordereau zwanej, tak jak jej żąda wierzyciel bez żadnego poprzedniczego roztrząśnienia. Art. 2148, 2153, 2197.

4) Wpisy odnawiane być winny co lat dziesięć. Art. 2154.

5) Nieoznaczone summy lub przedmioty, hipotecznie zabezpieczać można. Art. 2153 Nr. 3.

6) Księgi hipoteczne nie obejmują wszystkich zmian prawa własności, ani wszystkich jego ograniczeń i ciężarów. Tyt. 18 Ks. III -ciej.

/W powyższym punkcie – dodatek BK/ Prawo polskie następujące stanowi zasady:

1) Księgi hipoteczne są publicznemi, wszelako sam tylko właściciel lub mający zabezpieczone prawo na nieruchomości żądać może ich przejrzenia lub wydania wypisu, inni zaś dopiero wtedy, gdy udowodnią potrzebę oświecenia się z ksiąg. Art. 28. ust. hip. z r. 1818.
2) Wpisy mają miejsce na nieruchomościach, nie zaś przeciw osobie dłużnika. Art. 17, 52.
3) Wpisy nie następują inaczej jak po roztrząśnieniu czynności przez zwierzchność hipoteczną, której obowiązkiem jest uważać, czyli czynność nie sprzeciwia się prawom trzeciego wiadomym z ksiąg hipotecznych; czyli ułożona przez stronę lub strony treść, mająca być wciągnioną do wykazu hipotecznego, nie obejmuje w sobie więcej nad osnowę umowy lub dokumentu; czyli czynność jest tego rodzaju, ze może sprawić zamierzony skutek; wreszcie, czyli przepisom prawa, na których polega ważność czynu lub istota hipotek, nie uchybiono. Art. 20.
4) Zahipotekowane prawa odnowienia wpisu nie potrzebują, i dopóki wymazanemi nie zostały, początku nawet przedawnienia być nie może. Art. 123.
5) Tylko oznaczone summy i przedmioty hipotekować można. Art. 117 ust. hip. z r. 1818 i art. 205, 461 kod. cyw. Król. Polsk.
6 ) Księgi hipoteczne obejmują wszystkie zmiany prawa własności, wszystkie jego ograniczenia i ciężary. Art. 5, 6 , 7

 

  1. Otwartość ksiqg hipotecznych.

Na obronę bezwzględnej otwartości ksiąg hipotecznych, którą już artykuł 51 Tyt. 4-go prawa z dnia 11 Brumaire nakazał, przytaczano: że otwartość ksiąg jest jedynym środkiem przeciw wszelkiemu rodzajowi podejść i złej wiary; że tylko ludzie mający nieczyste zamiary, życzyć sobie mogą, aby ich majątkowe stosunki w utajeniu zostawały. Daleko jednakowoż lepiej i skuteczniej zapobiegają złej wierze dokładne wykazy hypoteczne (jakiemi są wykazy hipoteczne polskie), których pokazania wierzyciel każdego czasu od swego dłużnika żądać może: zdanie zaś to, że tylko oszust może chcieć swe majątkowe stosunki trzymać w ukryciu, zanadto sprzeciwia się uczuciom każdego człowieka i codziennemu doświadczeniu, abyśmy potrzebowali zajmować się jego zbijaniem. Któż więcej oprócz wierzycieli słuszny może mieć powód do wglądania w stan obcych majątków? Wierzycielom zaś zarówno z właścicielami dozwala prawo polskie wolnego do ksiąg hipotecznych przystępu; w których otrzymują daleko dokładniejszą i pewniejszą wiadomość o stanie każdej nieruchomości, aniżeli ją dać może cały kodex francuzki i wszystkie późniejsze prawa i dekreta ( Conference VII p. 51 ). Nie jest zatem zaprzeczony przystąp do ksiąg hipotecznych tym, którzy są wyraźną prowadzeni potrzebą; lecz gdzieby prowadzić miała obca zupełnie i próżna ciekawość, taka wznieca podejrzenie i do koniecznej pobudza ostrożności; bo czegóżby taka ciekawość szukać miała? Oto najpodobniej materyałów do uformowania pieni, do której ma chęć a nie ma jeszcze gotowości; i któżby zaręczył, iż ciekawość takowa nie poważyłaby się dla wsparcia zamiarów swoich, lub kartę wydrzeć, lub literę jaką albo liczbę przeistoczyć ? Jakże utrudzającem, jak niebezpiecznem stałoby się położenie osób, pod strażą i dozorem swoim księgi hipoteczne mających; gdy by ci być mieli na posłudze i zawołaniu wszystkich, tak potrzebnie jak niepotrzebnie ciekawych: a przy nie dość bacznym lub niedostatecznym dozorze jak ważne i okropne wyniknąćby mogły skutki, tak dla majątków prywatnych, których bezpieczeństwa składem są te akta, jak tern samem dla wiary publicznej. Te są powody które skłoniły prawodawców polskich, do ograniczenia wolnego przystępu do ksiąg hipotecznych. Na przypadek wszelako, gdyby kto (oprócz osób wyżej wymienionych) istotne miał prawo i potrzebę ich przejrzenia, i w tej mierze nie słusznej od pisarza aktowego doznawał trudności lub mitręgi, prawo zastrzega wolność udania się do Prezesa sądu, którego rezolucya całą załatwi trudność.

  1. Wpis do ksiąg hipotecznych.

Najistotniejsza różnica i największa prawodawstwa polskiego od francuzkiego wyższość, w tem się szczególniej zawiera: ze prawo francuzkie przeciw osobie dłużnika ( Ztąd pochodzi wyrażenie się art. 2148 K. C. „L’individu greve d’hypotheques” ztąd następujące słowa artykułu 25-go prawa z 9 Messidor „Le creancier peut faire inserire son titre partout ou il le juge convenable , meme dans les arrondissenients ou son debiteur n’auroit aucune propriete territoriale.” ), polskie zaś na nieruchomościach wpisy czynić nakazuje. Osoby zjawiają się i nikną jedne po drugich szybko następując; jedna generacya wznosi się na zwaliskach drugiej. Inaczej się rzecz ma w własnościach gruntowych, te bowiem są nie zmienne i równie trwałe jak sama ziemia. Osoby trudne są do oznaczenia tak, aby je od innych odróżnić można: niewłaściwe lub opuszczone imię, niewłaściwe nazwisko, a nawet odmieniona w niem jedna litera, fałszywie podany lub opuszczony stan, niedokładnie oznaczone albo wypuszczone mieszkanie, ten zwykle sprawia skutek: iż osoba obciążona od innych odróżnioną, a tern samem już więcej znalezioną być nie może; co pociąga za sobą nieważność wniesionej do ksiąg hipoteki. Własności gruntowe mają przeciwnie stałe, z ich trwaniem połączone nazwiska i granice; mogą przeto być łatwo i pewnie oznaczonemi a tern samem odróżnionemi od innych.

3 . Roztrząsanie czynności przy jej wpisaniu.

Konserwator hipotek we Francyi, nie roztrząsa bynajmniej czynności do hipoteki wpisać się mającej, jak skoro zasadą jej jest wyrok lub akt notaryalny, czego nawet w razie art. 2153 prawo nie wymaga. Może zatem nastąpić wpis wierzytelności na żadnym fundamencie prawnym nieopartej, może nastąpić w skutek nieważnego, zgasłego lub umorzonego prawa rzeczowego; przez co wierzyciel zostaje w zupełnej niepewności, czyli uczyniony przez niego wpis jest ważnym i prawu w czem nieprzeciwnym ( Art. 2160 K. C.).

Przeciwnie polska zwierzchność hipoteczna, gruntownie każdy wpis rozbierając, zapewnia w zupełności wierzyciela, że wniesione przez niego prawo otrzyma zamierzony skutek , jak skoro go cały sąd rozbierał i wszystko za ważne uznał. Jakaż pewność dla wierzyciela przy systemacie hipotecznym polskim, jaka niepewność przy francuzkim!

Z drugiej strony systemat hipoteczny polski, nie dozwalając nie ważnych i nielegalnych wpisów na nieruchomościach, właścicielom tychże daje również pewność i ochronę: gdy przeciwnie art. 2153 kodexu cywilnego otwiera obszerne pole zawiści i prześladowaniu, dozwalając każdemu tak uciążliwe hipoteki jak są prawne, bez żadnego ograniczenia i kontrolli do ksiąg wpisywać ( Przykład poniżej – BK )

Rzecz tę jako nader ważną, objaśnimy podobnież szczególnym przykładem.

Jan ma zamiar podjąć się korzystnego liwerunku dla rządu, względem którego kontrakt natychmiast zawrzeć potrzeba. Rząd dla większego bezpieczeństwa żąda kaucyi hipotecznie zabezpieczonej. Nieruchomości Jana mają dostateczną wartość i wolne są od wszelkich hipotek: na nich zatem Jan kaucyą chce zapisać. Lecz Piotr zazdrości mu oczywistych korzyści; i aby go postawić w niemożności dania rządowi rzeczonego zabezpieczenia, podaje konserwatorowi hipotek dwie noty (bordereaux) stosownie do art. 2153 w których na dobrach Jana, jako byłego opiekuna lub męża, żądane jest zabezpieczenie summy przewyższającej jeszcze wartość jego nieruchomości: lubo rzeczywiście Jan nigdy opiekunem ani mężem nie był. Tym sposobem Jan nie mogąc dać obecnie rządowi wymaganego zabezpieczenia, widzi się pozbawionym niezawodnych zysków. Wprawdzie może on żądać zniesienia tej na niczem nieugruntowanej hipoteki, i domagać się wynagrodzenia szkód i straconych korzyści od tego, który nieprawny ten wpis uczynił, jeżeli go tylko znaleźć będzie w stanie; co nie jest tak łatwem, gdyż podawane noty (bordereaux) nie potrzebują być podpisane przez podającego. Lecz na cóż mu się zda ta skarga jeżeli ten , który mu tę krzywdę wyrządził nic nie ma?

  1. Odnawianie wpisów.

W usprawiedliwieniu odnawiać wpisów, które już lubo z niektóremi odmianami art. 23 prawa z dnia 11 Brumaire nakazał, przytaczali francuzcy mówcy: że bez rozporządzenia tego niepodobieństwem by było dla konserwatorów hipotek, wydawać dokładne i pewne wykazy hipoteczne, jak skoro by w nich wzgląd mieć na leżało na wszystkie od najdawniejszych czasów poczynione wpisy, jako też na treści mnóstwa z tylu lat nagromadzonych aktów i regestrów. Powód ten jest zapewne dostatecznym, jeżeli wpisy czynić będziemy przeciw osobom; lecz zniknie zupełnie, gdy je na nieruchomościach intabulować będziemy; i dla tego prawo polskie nie nakazuje wspomnionych odnawiań. Każda majętność osobną ma księgę, którą dość jest przejrzeć, aby mieć zaraz dokładny obraz wszystkich istniejących na niej wpisów ( Art. 15. Ust. Lip. z r. 1818. ). Po zaprowadzeniu kodexu cywilnego w dniu 1 Maja 1808 r. do części Polski która składała dawne X. Warszawskie, i w dniu 15 Sierpnia 1810 r. do części, po traktacie wiedeńskim do X. Warszawskiego przybyłej; wypadało odnowić przed upłynieniem 1 Maja 1818 roku wszystkie hipoteki, pod powagą prawa Pruskiego wpisane, do których już weszły hipoteki z czasów dawnych polskich pozostałe; a przed upłynieniem 15 Sierpnia 1820 r. wypadało odnowić wszystkie hipoteki z czasów dawnych polskich pochodzące, przez rząd Austryacko – Galicyjski nie zmienione, oraz wszystkie hipoteki wynikłe z epoki panowania rządu Austryacko-Galicyjskiego, a to pod przepadkiem tychże hipotek. Zapobiegając przeto licznym szkodom ztąd wyniknąć mogącym, postanowieniem królewskiem z dnia 3 Marca 1818 r. termina do odnowienia inskrypcyj dziesięcioletnie, aż do dalszego władzy prawodawczej postanowienia, przedłużonemi zostały ( Dz. praw Król. Pols. T. IV. p. 267. ). Gdy zaś prawo sejmowe hipoteczne sposobu tego zniesienia hipoteki nie obejmuje, przeto ten wcale nie istnieje.

  1. Oznaczenie summy i przedmiotu przy wpisach.

Hipoteki prawne mężatek, małoletnich, bezwłasnowolnych, rządu, gmin i instytutów publicznych, dozwala kodex francuzki wnosić do ksiąg, bez wyrażenia szczegółowo przedmiotu który obciążać mają, i bez oznaczenia wartości praw zabezpieczyć się mających. Gdyby to wszystko, cośmy wyżej o niedogodnościach tajnych i nieszczególnych hipotek powiedzieli, dało się zbić najzupełniej, gdyby nawet prawdą, było, że o istnieniu hipotek tajnych każdy łatwo dowiedzieć się może ; pozostanie jednakowoż niezbitą prawdą, że wiadomość ta na nic się wierzycielowi nie przyda, jeżeli przy tern nie będzie miał środków do poznania wielkości tych hipotek; bez czego będzie się widział w smutnej konieczności albo nie pożyczać wcale, albo też spuścić się zupełnie na rzetelność dłużnika: konieczność równie smutna dla wierzyciela chcącego umieścić pewnie swe kapitały, jak dla dłużnika, który potrzebuje pieniędzy i może dać na nie dostateczne bezpieczeństwo, a nie jest w stanie przekonać o niem swego wierzyciela. Widzimy ztąd, że pod takiemi prawami jak są francuzkie, cierpią tak wierzyciele jako i dłużnicy.

W Polsce prawna hipoteka mężatek, małoletnich, bezwłasnowolnych, rządu, gmin i ustanowień publicznych, powinna być równie jak każda inna oznaczoną, tak co do wielkości summy, jako i przedmiotu, na którym ma się zabezpieczyć; i pod temi jedynie warunkami do hipoteki wciągniętą być może. Tak więc z polskich ksiąg nie tylko dowiadują się wierzyciele o istnieniu hipotek prawnych, lecz oraz o ich wielkości i przedmiocie, przez co znajdują się w możności lokowania z największą pewnością swych kapitałów; dłużnicy zaś mogąc każdego czasu urzędowym wykazem hipotecznym, okazać dokładnie stan swego majątku, zyskują na kredycie.

  1. Rozciągłość hipoteki.

Księgi hipoteczne francuzkie nie obejmują wszystkich przywilejów i hipotek, gdyż większa ich liczba wyjętą jest z pod obowiązku wpisu: nadto księgi te nie zajmują się bynajmniej przenoszeniami prawa własności od jednych właścicieli do drugich, albowiem Dział 8 i 9 , który o podobnych przenoszeniach mówi, oznacza tylko sposób oczyszczania własności z przywilejów i hipotek.

Co do okoliczności, że we francuzkich księgach znajduje się tylko część hipotek, o tem już wyżej była mowa, i ogólna szkodliwość urządzenia tego wykazaną została; brak jawności zlewków prawa własności, potrzebuje jednakże bliższego objaśnienia.

Przedawca przenosi na nabywcę własność rzeczy, to jest te prawa jakie mu do przedanej służą nieruchomości; przenosi ją zatem związaną temiż samemi hipotekami i przywilejami, do jakich sam był obowiązanym ( Art. 2182. K. C. ). Ci zatem, których prawo własności zależy od warunku zawieszającego, albo ulega w pewnych przypadkach odwołaniu lub rozwiązaniu, mogą tylko pod temi samymi warunkami zezwalać na hipoteki ( Art. 2125. Nemo in alium plus juris transferre potest, quam ipse habet. Resoluto jure dantis, resolvitar et aecipientis. ).

Z dwóch tych zasad francuzkiego prawa wynika: ze jeżeli kupił kto nieruchomość z warunkiem zachowania tytułu właściciela ( clausula reservati dominii), na nabytą w ten sposób własność zaciągnął hipoteki, wierzyciel hipoteczny utraci całą pewność, jeżeli zastrzeżony warunek do skutku przyjdzie; choćby nawet w księgach hipotecznych żadnej o nim nie było wzmianki; prawo bowiem do ważności podobnej clausuli, nigdzie jej wpisu nawet przeciw osobom trzecim nie wymaga. Jak okropne skutki podobne prawodawstwo wywiera w prywatnem pożyciu, o tern przekonywają liczne wydarzające się w sądach przypadki ( Sirey Recueil. 1812. Cha. 2. p. 56. — Archiv fur das Civil-Recht der Konigl. preuszischen Rhein-Provincen. Baud I. Seite 90 u. v ).

Na cóż się więc przyda cala hipoteka francuzka, jeżeli wierzyciele ciągle obawiać się muszą, ażeby dane im na zapewnienie długu nieruchomości lub ich wartość, od którego z poprzednich właścicieli nie były windykowane, a tern samem cała im pewność nie została odjętą? Czyliż wierzyciel nie powinien być gruntownym znawcą prawa francuzkiego, ażeby mógł wiedzieć, że warunek zachowania tytułu właściciela zagraża mu utratą wierzytelności? I czyliż jest sprawiedliwie i słusznie, aby prawodawca w swych poddanych samych głębokich prawników przypuszczał? Najgruntowniej nawet z prawem obeznany wierzyciel, któryby przejrzał wszystkie tytuły własności poprzednich posiadaczów (usque in infinitum ), nie będzie mimo tego zasłoniętym od podejść złej wiary; potrzeba bowiem tylko aby kupujący zawarł w osobnym akcie kontrakt kupna i przedaży i ten wierzycielowi pokazał, a w osobnym umowę o warunek zachowania tytułu właściciela, z którym przedawca każdego czasu będzie mógł wystąpić ( Takie dodatkowe kontrakty są ważne, byle tylko miały formę dodatku lub odmiany i nie zmieniały głównego zobowiązania w akcie pierwszym zawartego (contre-let-tres). Art. 1321, 1396. Pigeau Code de proc. civ I. Pag. 216 ).

Tym więc sposobem nie tylko ustaw nieznający, ale nawet najbieglejszy prawnik zarówno w błąd wprowadzonym zostanie. Brak jawności zmian prawa własności, daje się jeszcze mocno czuć przy zapytaniu o pierwszeństwo między kilkoma nabywcami jednej rzeczy. Prawo francuzkie stanowi: że przedaż jest zupełną między stronami, i kupujący nabywa własności z prawa względem przedawcy, jak tylko umówienie się nastąpiło względem rzeczy i wartości, chociażby rzecz nie była jeszcze wydaną, ani wartość zapłaconą ( Art 1583. K. C. ).

Z rozporządzenia tego i okoliczności, ze przepisanie tytułu własności do ksiąg hipotecznych do jej nabycia nie jest wymaganem, wynika: że między kilkoma nabywcami jednej i tejże samej rzeczy, prawo własności zależy jedynie od pierwszeństwa daty kontraktu ( Rzecz ta wynika z porównania art. 1583 z działem 8 i 9 tytułu 18 księgi III kodexu. W tym duchu rozstrzygano wszystkie spory. Recueił des arrets notables de la cour d’appel de Liege. Tome III Chap. 5-Sirey Recueil 1812 T. XII p. 177. ).

Jeżeli zatem osoba A. przedaje swój dom kontraktem prywatnym osobie B. która go kupuje, niewypłacając natychmiast umówionego szacunku; jeżeli nazajutrz taż sama osoba A. przedaje ten sam dom aktem notaryalnym osobie C. która umówiony szacunek natychmiast płaci; i jeżeli na trzeci dzień osoba A. przeda rzeczony dom podobnież aktem notaryalnym osobie trzeciej D. która natychmiast szacunek wypłaciwszy, kontrakt kupna do hipoteki wniesie; wtedy nabywca B. będzie miał pierwszeństwo, przed nabywcami C. i D. byle tylko jego kontrakt prywatny miał datę pewną. Przypuściwszy że osoby C. i D. kupiony dom hipotecznie obciążyły; ich wierzyciele na rażeni będą na oczywistą stratę swych hipotek, jak tylko osoba B. upomni się o należący jej z prawa dom: a tak żadna ostrożność nie jest w stanie uchronić powyższych wierzycieli od strat na jakie są wystawieni, chociażby nawet najdokładniej byli przeglądali kontrakty kupna rzeczonego domu i wszystkie tytuły poprzednich jego właścicieli.

Polskie księgi hipoteczne obejmują nie tylko wszystkie rodzaje hipotek, gdyż te dopókąd wpisanemi nie zostaną, prawa rzeczowego stanowić nie mogą ( Art. 11 Ust. lip. z r. 1818 ); lecz nadto wszystkie ograniczenia, którym ulega właściciel w zarządzaniu dobrami swemi, wszelkie ciężary wieczyste, służebności gruntowe i wszelkie obciążenia dóbr nieruchomych ( Art. 6, 7. ).

Prawo polskie wychodząc z zasady, iż ustalenie własności waruje bezpieczeństwo dla wierzycieli, chce aby wszystkie tytuły nadające własność dóbr nieruchomych, do hipoteki były wciąganemi; i dla tego stanowi; ze prawo rozporządzania własnością dóbr nieruchomych, zyskuje się przez wciągnienie tytułu nabycia do ksiąg hipoteki ( Art. 5, 142. W tym samym celu przepisuje prawo polskie właściwe postępowanie w razie otwarcia sukcessyi, które mieści w osobnym dziale od art. 125 do 132 ). Wszelki zatem akt nadający własność jest tylko tytułem (titulus), sposobem zaś nabycia (modus acquirendi) jest zahipotekowanie tegoż tytułu. Po uznaniu zwierzchności hipotecznej, iż tytuł nowego nabywcy żadnemu nie ulega zarzutowi, i po zapisaniu treści tytułu do wykazu hipotecznego; każdy trzeci może z wszelką pewnością zawierać czynności, z uznanym w ten sposób w księgach hipotecznych właścicielem: gdyż zasłonionym jest od wszelkich poszukiwań ze strony poprzednich właścicieli, lub od nich zlewek praw mających, i w ogóle od wszystkich tych, którzy sądząc się mieć lepsze prawo do własności, nie postarali się o wniesienie swych pretensyj do ksiąg hipotecznych; prawo zastrzega im tylko wolność dochodzenia swych strat, na osobie uznanego właściciela ( Art. 30, 31, 32. ).

Takie skutki warunku zachowania tytułu właściciela (juris reservati dominii), jakie wynikają z przepisów prawa francuzkiego, nie mogą wypaść w Polsce, gdzie warunek ten jawnym być powinien przez wciągnienie go do ksiąg hipotecznych ( Art. 6, 43. ), przez co ani nabywca ani wierzyciel w błąd wprowadzonym być nie może.

Odmiennie od prawa francuzkiego i nierównie lepiej, rozstrzyga polska ustawa przypadek nabycia przez kilka osób tej samej nieruchomości; przyznaje bowiem pierwszeństwo temu nabywcy, którego tytuł pochodzi od uznanego w księgach hipotecznych właściciela ( Art. 5. ). Jeżeliby zaś innych współubiegających się osób tytuły, od zahipotekowanego pochodziły właściciela; na ten czas pierwszeństwo temu się należeć będzie, który pierwszy tytuł swój wniósł do hipoteki ( Art. 5, 12, 54. ). Gdyby się zaś żaden nabywca o takowe nie postarał wniesienie, wtedy dopiero zależeć będzie pierwszeństwo od daty kontraktu.

Tym sposobem polska ustawa hipoteczna, daje najzupełniejszą pewność dobra nieruchome kupującym i pożyczającym na nie wierzycielom. Z krótkiego tego porównania hipotek polskich z francuzkiemi przekonywamy się; że polskie prawo hipoteczne w niczem nie odstępuje od najwyższej zasady jawności i szczególności, którą sobie założyło, gdy przeciwnie kodex francuzki wychodząc podobnież z tych samych zasad jawności i szczególności, zawiera wiele zasadom tym przeciwnych rozporządzeń i wyjątków; ze polskie prawo tłumaczy się jasno, trafnie i wyraźnie, francuzkie zaś na samym czele kładzie niewłaściwą definicyą, mieści kilka wręcz przeciwnych sobie artykułów i nastręcza wiele materyi do sprzeczek; że polskie przepisy biorąc mężatki i małoletnich pod swą szczególniejszą opiekę, szanują przytem prawa osób trzecich dobrą nabyte wiarą, gdy przeciwnie, prawodawstwo francuzkie sprzyja mężatkom i małoletnim z wyraźną krzywdą innych osób, a nawet innych mężatek i innych małoletnich, mimo to jednak nie osięga jeszcze w zupełności założonych sobie celów; że polskie księgi hipoteczne są publicznemi w ten sposób, iż są otwarte dla każdego który ma słuszny interes ich przejrzenia, francuzkie zaś tak dalece są publicznemi, iż każdy tak potrzebnie jako i niepotrzebnie ciekawy, w majątkowe stosunki swych sąsiadów wglądać może; że prawo polskie wiąże wpisy z nieruchomościami, przez co zapobiega wszelkim wątpliwościom i omyłkom , francuzkie zaś takowe przeciw osobie dłużnika czynić dozwalając, daje powód do wielu myłek i niepewności, których koniecznym skutkiem jest nieważność wpisanej hipoteki; że polskie prawo nakazuje roztrząsanie wpisów właściwym sądom, gdy przeciwnie francuzkie, zostawia każdemu wolność czynienia wpisów podług upodobania; pierwsze zatem chroni właścicieli dóbr nieruchomych od prześladowań, ostatnie zaś otwiera obszerne pole zawiści i chęci szkodzenia; że każdy zapis w księgach polskich, oznacza dokładnie summę i przedmiot wierzytelności, przez co jedna wierzycielom wszelką pewność i prawdziwy kredyt dłużnikom, gdy przeciwnie francuzkie księgi, zostawiają wierzyciela w wiecznej wątpliwości i zmniejszają przez to kredyt dłużników; że wreszcie polska hipoteka, przez swoją większą rozciągłość, daje dobra nieruchome kupującym wszelką ochronę, a pożyczającym na nie wierzycielom największą pewność; gdy tymczasem francuzka, ani jednej ani drugiej nie łączy korzyści. Pierwszeństwo zatem hipoteki polskiej przed francuzką, żadnej nie ulega wątpliwości.

 

THESES DEFENDENDAE

  1. Ratio practica est principium cognitionis juris naturae subjectivum , sive principium per quod.
  2. Usurae licet modum jure civili definitum excedentes, legi juridicae naturali, non adversantur.
  3. Societas civilis nounisi super pacto civili (unionis, ordinationis et subjeclionis) fundari potest.
  4. Extraterritorialitas legatorum , est juris gentium positivi.
  5. Ignorantia juris certis in casibus cxcusat.
  6. Divisionem dominii in directum et utile , jus Romanum ignorat.
  7. Beneficiali ipso jure divino, in beneficis suis residere obligantur.
  8. Imperanti civili competit jus impedimenta matrimonium dirimentia statuendi.
  9. Praescriptio, fini poenarum certis sub conditionibus non obest.
  10. Definitio hypothecae quae articulo 2114 Codicis Gallici comprehenditur, minus accurata est.
  11. Localio conductio intabulata , juribus creditorum hypothecariorum licet tempore posteriorum minime obest: salvo tamen jure conductoris, censum anticipative persolutum , in ordine classificatorio collocandum repetendi.
  12. Minorenni rite non defenso , remedio oppositionis per tertium jus suum persequi licet.
  13. Commercio civili melius per praemia stricte sic dicta, quam per monopolia consulitur.
  14. Scientiae politicae et statistica , inter se essentialitor differunt.

Źródło:
https://polona.pl/item/o-instytucyi-hipotecznej-w-polsce,NjgxMTExNTc/23/#item

 

Podsumowanie

Wydaje się, że teza pracy doktorskiej Karola Hube z roku 1840 jest całkowicie uzasadniona. Na obszarze Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, stworzono 200-300 lat przed „resztą świata”, jednolity system sądowo-hipoteczny, który pozwalał na niezwykłą sprawność i „pewność handlu”.

Wydawać by się mogło, że dzięki tej pewności i nieuchronności prawa sądowo-hipotecznego, zagraniczni, „niesłowiańscy” kupcy, zamieszkujący w miastach, czyli „wydzielonych strefach ekonomicznych”, uzyskali 200-letnią przewagę nad kupcami krajów Europy Zachodniej.

Tu też pewnie tkwi tajemnica niewyobrażalnego bogactwa pewnych polskich rodów szlacheckich, zamieszkujących głównie terytoria Małopolski Wschodniej, Galicji, obecnej Litwy, Białorusi i Ukrainy.

„Cudzoziemcy” którzy zamieszkiwali eksterytorialne miasta, potrzebowali dla swych interesów powiększania „kapitału obrotowego”. Miejscowe „kołchozy pańszczyźniane”, potrzebowały sprzedawać z zyskiem zboże, drewno, miód, węgiel drzewny, potaż czy koszenilę (czerwiec).

Dlatego miejscy (cudzoziemscy) kupcy, zawierali umowy z „polskimi rodami kołchozowymi” poprzez małżeństwa. Kupiec uzyskiwał „większą hipotekę obrotową”, zaś „kołchoz” dodatkowe dochody na swojej hipotece ziemskiej. Przy czym, „wiejski kołchoz”, w osobie żony, miał pewność, że wpadka finansowa męża (kupca z miasta), nie spowoduje „debetu na koncie” hipotecznym wsi.

System był tak sprawny i generował tak wielkie zyski, że spowodował pojawienie się arcybogatych rodów magnackich – czyli „udzielnych księstw” i „ordynacji”. Te „udzielne księstwa” pojawiają się w Polsce zaraz po tym jak powstaje prawo sądowo-hipoteczne.

Takiego zjawiska nie było na terenie Europy Zachodniej. Ani we Włoszech, ani we Francji, Hiszpanii, Portugalii czy na terenie maleńkich księstewek niemieckich, nie pojawili się żadni Braniccy, Potoccy czy Lubomirscy ze swoimi ogromnymi „Wersalami” i kilkutysięcznymi prywatnymi armiami…

Podkreślę to jeszcze raz i innymi słowy:

Kupiec działający na terenie Europy Zachodniej posiadał „kapitał zakładowy”, będęcy jednocześnie „kapitałem obrotowym”, którego wartość stanowiła wycena jego nieruchomości. W przypadku „wpadki” finansowej jaka groziła przy każdej transakcji – groziło mu nieodwołalne „prawo niewolnictwa kabalnego”, czyli konieczność odpracowania powstałego zobowiązania czyli długu, a dodatkowo utrata domu (majątku). W związku z tym, że na Zachodzie Europy nie było tak rozwiniętego systemu hipotecznego jak w Polsce, można domniemywać, że każda transakcja odbywała się „oddzielnie” – to znaczy, można było dokonać kolejnego zakupu-sprzedaży, po rozliczeniu poprzedniej transakcji.

Wystarczyło, że ten zachodni kupiec przyjeżdżał do Polski i osiedlał się w mieście znajdującym się w Polsce, czyli swoistej eksterytorialnej strefie ekonomicznej, by uzyskać ogromną przewagę nad swoim kolegą z Paryża, Lubeki, Marsylii czy Lizbony. Taki kupiec posiadał w „polskim mieście” nieruchomość której wartość była zastawem każdej transakcji. Sądy działały szybko, podobnie jak urzędy hipoteczne. Można było robić wiele zakupów-sprzedaży na raz, należało tylko dbać by nie wyszedł „debet na hipotece”. W takim przypadku nie groziło mu „niewolnictwo kabalne”, a jedynie utrata domu, będącego zastawem każdej transakcji. Jeżeli ten cudzoziemski kupiec, wszedł „w układ handlowy” z jakimś polskim rodem „ziemiańskim” poprzez umowę handlową scementowaną małżeństwem, uzyskiwał zwiększenie „kapitału obrotowego” o hipotekę ziemską żony i jej rodu. Mógł prowadzić interesy na większą skalę. Dalej nie groziło mu „niewolnictwo” w przypadku plajty, a dodatkowo „prawa ewikcji żony” chroniły go przed utratą majątku w mieście.

Ród „ziemiański” uzyskiwał prawo własnościowe do nieruchomości miejskiej „cudzoziemca”, jednocześnie nie zagrażała mu plajta „cudzoziemskiego kupca wżenionego w słowiański ród”, bo żona nie odpowiadała za straty męża a partycypowała w jego zyskach. W „rodach ziemiańskich”, które weszły w takie układy z kupcami z miast, następowała bardzo szybka akumulacja kapitału, tak szybka i duża, że wydawano go „na zbytki”: ogromne pałace i całe armie magnackie.

Dodatkowe, osobiste wrażenie po przeczytaniu i przeanalizowaniu załączonego wyżej tekstu źródłowego.

Wydaje się zupełnie niezrozumiałe poprawianie KF i wprowadzanie tego poprawionego prawa w Polsce, jeżeli to francuskie prawo wydaje się zupełnym anachronizmem, tworzącym chaos i przywracając niewolniczy system „rzymsko-kabalny”. Zupełnie nie jestem w stanie tego pojąć.

Jak to się stało, że tak dobrze działający system prawno-hipoteczny, jaki istniał na terenie Rzeczpospolitej Obojga Narodów przez trzysta lat, rozsypał się jak domek z kart pod koniec XVIII wieku?

Wydaje się, że prawdopodobną możliwością jest jednoczesne zalanie lub spalenie niemal wszystkich archiwów hipotecznych od Odry i Wisły po Dniepr i Don.

Można by to porównać z teoretycznie możliwą w naszych czasach katastrofą, polegającą na nagłej utracie łączności radiowej, telefonicznej i internetowej. Rozsypał by się z dnia na dzień cały nasz skomplikowany system bankowo-finansowy!

W przypadku utraty większości takich archiwów, w których były zapisane wszystkie pozycje „winien i ma”, sąsiadom Polski, a także Francji, Osmanom, papieżowi i cesarzowi rzymskiemu („narodu niemieckiego”), zależało na jak najszybszym zapoznaniu się z resztkami tych archiwów i możliwej próbie ich odtworzenia, szczególnie gdy zbankrutowała „sieć jezuicka” i wszyscy szukali hipotek z których „można było wycisnąć” pieniądze.

Pieniądze jaki znamy pojawiły się dopiero końcem XIX wieku, więc nie chodziło o „żywą gotówkę”, lecz o „wymagalne weksle” i hipoteki „bez debetu”…

 

PS

A co Czytelnik myśli o takiej hipotezie?

Załóżmy, że rzetelną prawdą są zeznania generała Zakonu Jezuitów, który się bronił w sądzie w Marsylii, a potem we francuskim Parlamencie, że pożyczenie pieniędzy z banku w Marsylii było błędem „który się nie liczy”, gdyż to nie było „działalnością statutową zakonu”. W takim razie, co było tą „statutową działalnością”? Pożyczanie pieniędzy? Możliwe i prawdopodobne. Ale najbardziej prawdopodobne, że „Firma Jezuitów” spełniała ogólnoświatową rolę „poczty i telegrafu”, przez przekazywanie weksli i „potwierdzeń przelewu” wszystkich transakcji handlowych, pomiędzy kontrahentami oraz pomiędzy sądami i hipotekami. Jeżeli by tak było, to „wpadka z długiem z Marsylii”, była faktycznie „wypadkiem przy pracy”, jednak tak dotkliwym, że spowodowała nerwową reakcję „całego systemu”. Zadziałano szybko, domagając się zwrotu należności, a że suma była gigantyczna, wylano dziecko z kąpielą, kasując cały zakon. W efekcie, najbardziej została poszkodowana Polska, bo tu był najbardziej rozwinięty system „hipoteczno-sądowo-handlowy”. Zostały się archiwa ale bez „łączności”. Po prostu, „wyłączono światło” i cały system stanął. Potrzeba było wielu lat i wspólnego wysiłku wielu krajów by „zresetować system” i stworzyć nowe mechanizmy „łącznościowe”.

= = = = = = = = = = = = = = = = = =

Do tłumaczenia tekstów można stosować na przykład:
http://free-website-translation.com/

= = = = = = = = = = = = = = = = = =

♫ – OFF TOPIC – SPIS TREŚCI tematów „OT”
https://kodluch.wordpress.com/2018/03/16/%e2%99%ab-off-topic-spis-tresci-tematow-ot/

https://kodluch.wordpress.com/about/

= = = = = = = = = = = = = = = = = =

13 uwag do wpisu “♫ – OFF TOPIC – O instytucji Hipotecznej w Polsce

    • Dzięki, właśnie dokończyłem poprawki zauważonych błędów i literówek. Dokonałem poprawek i dopisałem kilka zdań.

      Powyższa praca z 1840 roku jest najważniejszym tekstem na jaki trafiłem, bo wyjaśnia nie tylko mechanizmy finansowe przeszłości, ale daje nam możliwość zrozumienia „co się naprawdę stało”…

      Pozdrawiam…

      Polubione przez 2 ludzi

        • Gdy natrafiłem na źródła z końca XIX wieku, które utwierdzały, że był „jeden rozbiór Polski”, który był zwykłym bankowym bankructwem, linkowałem to Państwu jako ciekawostkę, gdyż wtedy mi się w głowie nie mieściły takie twierdzenia:

          ♫ Jak tworzono historię Polski z końcem XIX wieku.
          https://kodluch.wordpress.com/2017/10/19/%e2%99%ab-jak-tworzono-historie-polski-z-koncem-xix-wieku/

          Teraz już się nie tylko przyzwyczaiłem do takiej myśli, ale widzę wiele źródeł poważnych które to potwierdzają…

          PS
          Istnieje niewątpliwy związek przyczynowo skutkowy pomiędzy „bankructwem Jezuitów” i tak zwanym „rozbiorem Polski”.
          A w ogóle, to tak sobie myślę, że tak zwane „zakony”, stanowiły organizacje świadczące usługi „biurowe” na rzecz sądów i hipotek, a także uczestnicząc w „przekazach pieniężnych w postaci weksli” pomiędzy kontrahentami oraz sądami i hipotekami. Idealny urzędnik to taki, co ma ślub milczenia (tajemnica bankowa), jest skoszarowany na całe życie przy archiwum, nie kontaktuje się ze światem i tylko „kopiuje księgi” – czytaj dopisuje do hipotek kolejne odpływy i dopływy należności. Taki Kartuz, Kameduła, Dominikanin, Cysters, Trapista, Benedyktyn – to są idealni „urzędnicy bankowi i notariusze”.

          Jak pisze o zakonach Wikipedia:
          „Swoistą świecką odmianą zakonu są stowarzyszenia wolnomularskie, w których występują ryty, system wtajemniczeń oraz rozbudowana symbolika.
          Terminem „zakon” określa się także Prawo (nadane Żydom). ”

          W linku mapka pokazująca gdzie w Polsce są siedziby zakonów
          https://pl.wikipedia.org/wiki/Zakon_Braci_Mniejszych

          Polubione przez 2 ludzi

    • Dzięki, nie ma sprawy / kropka 🙂 /

      Niedawno trafiłem na grafiki przedstawiające zamek w Łańcucie. Okazuje się, że kiedyś cała okolica była dużo niżej. Jakoś to zostało „zaniesione gruntem” i odkopano jedynie istniejącą fosę. Kiedyś okolica była niżej niż obecne dno fosy!

      Polubione przez 1 osoba

  1. ,,Udowadniamy, że „Napoleon Bonaparte” jest postacią całkowicie zmyśloną. ” – niemożliwe, Wielki Cesarz Francuzów nigdy nie istniał?? Gdyby to moi Francuscy przyjaciele usłyszeli, to kopa w tyłek by Pan dostał, hihi. 🙂 Na razie zacząłem czytać, zobaczymy jakich to nowych rzeczy dowiem się jeszcze . 🙂

    .https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/86/Tumba_de_Napoleon_Bonaparte.jpg

    Cesarz ma piękny sarkofag. 🙂

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz